Historia, jakiej mimowolnym bohaterem stał się Krzysztof Bułdys, właściciel firmy Autogaz Komfort montującej instalacje LPG do tej pory znana mu była jedynie z filmów. Niespodziewanie klient, który zjawił się w firmie po odbiór auta odjechał bez płacenia. A wszystko rozegrało się tuż przed świętami.
- Klient zadzwonił do mnie w poniedziałek 21 grudnia. Pytał o cenę i czas realizacji dla naprawdę drogiego auta - opowiada Krzysztof Bułdys. - To było audi A6 V8 o mocy 335 KM - wspomina.
I dodaje, że zawsze, gdy przyjmuje auto do roboty kseruje dowód rejestracyjny auta, dowód osobisty itd. Tyle, że w tym wypadku klient twierdził, że nie może tego zrobić, bo auto tyle co zostało kupione we Francji i nie zostało zarejestrowane w Polsce. Na to wskazywały zresztą francuskie “blachy”. W zamian klient zaproponował, że zostawi zaliczkę. Choć w przypadku zlecenia wycenionego na 4,5 tys. zł powinna to być połowa tej sumy, mężczyzna miał przy sobie tysiąc zł. Po auto miał przyjechać dwa dni później. Zjawił się w środę 23 grudnia wieczorem w towarzystwie znajomego. Obaj ubrani byli z góry na dół na czarno.
- Nie obyło się bez dziwnych sytuacji, bo klient twierdził, że jest z Pomorza, że będzie późno, a w końcu stanęło na tym, że mam po niego przyjechać pod szpital przy ul. Krakowskiej. Stamtąd pojechaliśmy pod zakład, żeby sprawdzić instalację - mówi pan Krzysztof. - Ale mimo to nie byłem zbyt podejrzliwy, bo kto mając auto za 50 tys. zł chciałby oszukać na raptem 3 tys. zł - dodaje.
A to właśnie podczas odbioru auta, gdy przedsiębiorca na moment wyszedł do garażu mężczyźni z piskiem opon odjechali spod jego zakładu. Niewiele myśląc rzeszowianin zaczął ich gonić, ale pruli z taką prędkością, że szybko ich zgubił. Monitoring pokazał, że ok. godz. 20.30 ul. Sikorskiego dojechali do ul. Strażackiej, Kwiatkowskiego, a później Mostem Zamkowym do ul. Langiewicza. Tu ślad się urywa. Sprawę bada policja.
- Auta prującego ok. 200 km na godzinę z przyciemnianymi szybami nie dało się nie zauważyć, dlatego wszystkich proszę o informację na temat oszustów - mówi. - Sam przekazałem policji numer VIN, który przypadkiem odkryłem robiąc zdjęcia komory silnika. Okazuje się, że auto pochodzi z Niemiec, a tablice zostały skradzione w Rzeszowie dokładnie tego samego dnia, w którym ów pan zjawił się u mnie w zakładzie - opowiada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć
- Która się ubiera, a która "przebiera"? Projektant wziął pod lupę gwiazdy po 50-tce
- Iza Krzan pokazała się tak, jak stworzył ją Bóg. Na ten widok opadną wam szczęki