Owady uprawiały masowy seks na ulicach Przemyśla

"Skrzydlatą inwazję" na głównej trasie wylotowej w kierunku Sanoka i Krosna obserwowali mieszkańcy nadsańskich bulwarów i kierowcy już w nocy z soboty na niedzielę. - Obraz był jak z bajki - relacjonuje zdarzenie Jacek Kaczmarek. Owady kłębiły się wokół lamp ulicznych, oblepiały ściany, słupy i drzewa, a ich gruba warstwa zalegała na jezdni.

Rano, wzdłuż nadsańskich ulic: Wybrzeże im. Jana Pawła II, Wybrzeże Marsz.Piłsudskiego, części ul. Jagiellońskiej wyczuwalny był nieprzyjemny (podobny do rybiego) odór rozkładającej się masy owadów.

- Że też trafiło to na mnie. Akurat wróciłam z urlopu. Do śmietnika wyniosłam kilka wiader tych "motyli" - mówi Barbara Kocaj sprzątająca kamienice na Starówce. Zajęcie miały gospodynie, które nie zamknęły na noc okien; pokłady martwych owadów zalegały na parapetach warstwami kilkucentymetrowej grubości.

Takie naloty owadów nawiedzają Przemyśl od paru lat zawsze z końcem sierpnia. Kilka lat temu w Jarosławiu jętki przez blisko dwie godziny paraliżowały całkowicie ruch kołowy na jedynym w okolicy moście na Sanie. Strażacy usuwali wtedy owady z mostu za pomocą armatek wodnych.

Nocne zamieszanie spowodował - jak się okazało - nad wyraz masowy i skumulowany na małej powierzchni wylęg jętek. Ich larwy żyją w wodzie osiągając rozmiary 2,5 - 3 cm długości. W celu przeobrażenia się w dorosłą, uskrzydloną postać, larwy masowo wychodzą na brzegi akwenów - w tym przypadku były to nagrzane mury kamienic i uliczny asfalt.