Najpierw zadowoleni byli goście, zaś sfrustrowani gospodarze, którzy boleśnie odczuli skutki: po pierwsze swojej nieskuteczności, a po drugie nieuwagi w obronie.
Jak się strzela gole pokazał miejscowym Waldemar Śledź, który przymierzył głową z 10 metrów i Paweł Michalak nawet nie zareagował.
5. minut miejscowych
Później piłkarze Partyzanta bili głową w mur, a dokładniej w nogi obrońców (to z bliska), a z dystansu, najczęściej, strzelali Panu Bogu w okno.
Najlepszą okazję na wyrównanie miał Wojciech Biały, lecz w sytuacji sam na sam nie trafił do celu. Tymczasem Wisłok przeprowadził jeszcze dwie groźne kontry, z których jedną zakończył golem - nieuznanym.
Na bramkę uderzał Jakub Baran, Michalak odbił piłkę, a do bramki skierował ją Kamil Kawa, ale z pozycji spalonej.
Po przerwie gospodarze nadal czekali na swoje 5. minut i w końcu się doczekali. Worek z bramkami rozwiązał Łukasz Zych, przy dużym udziale fortuny.
Ta wszak była z piłkarzami Partyzanta, kiedy Grzegorz Urban przepuszczał piłkę między nogami. Następnie Ireneusz Zarzyka ładnie strzelił głową, a po kilkudzięsięciu kolejnych sekundach ponownie Zych wpisał się na listę strzelców, tym razem głową kierując piłkę do siatki.
Był to okres całkowitej dominacji miejscowych (3 gole w 5. minut) i żadne znaki na niebie, a tym bardziej na murawie, nie wskazywały, że jakaś siła zdoła jeszcze Wisłok natchnąć do walki o korzystny rezultat.
Wydawało się bowiem, że wszystko co najlepsze w tym meczu, było już za piłkarzami z Wiśniowej. Zespół był rozbity, niezdolny do poprawnej gry.
Przełom
Szczęście uśmiechnęło się w tym meczu do gospodarzy (przy wyrównaniu), ale - ku sprawiedliwości - nie opuściło też do końca przyjezdnych.
W 75. minucie, po jednej z nielicznych w tym okresie akcji ofensywnych Wisłoka, piłka trafiła w rękę - i to w polu karnym - Krzysztofa Gębarowskiego.
Arbiter nakazał wykonanie jedenastki, a pewnym jej egzekuorem okazał się Grzegorz Szołdra. Po kilku minutach w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Jakub Baran. Michalak sfaulował rywala i musiał opuścić boisko.
Uczynił to jednak przed polem karnym, więc sytuacja wydawała się w miarę bezpieczna. Tym bardziej, że po pierwszym strzale piłka trafiła w mur.
Partyzant nie zdołał wszakże wybić piłki, a po jej przejęciu i wrzutce na pole karne Waldemar Złotek z woleja pokonał tyle co wprowadzonego do bramki Tomasza Białego.
W doliczonym czasie gry Zarzyka głową trafił do siatki, ale sędzia gola nie uznał, twierdząc, że został zdobyty ze spalonego.
PARTYZANT MAL-BUD TARGOWISKA - WISŁOK WIŚNIOWA 3-3 (0-1)
0-1 Śledź (11, głową po dośrodkowaniu Szołdry), 1-1 Zych (65, strzał z 17 metrów między nogami bramkarza), 2-1 Zarzyka (68, głową po rogu Zimy), 3-1 Zych (70, głową po wrzutce Sokoła), 3-2 Szołdra (75-karny, po ręce Gębarowskiego), 3-3 Złotek (83, z woleja z 15 metrów).
PARTYZANT MAL-BUD: Michalak - Sokół , Makoś , Zych , Gębarowski - W. Biały (63. S. Jurczak), P. Ginalski , Gołda , Wierdak - Zima (76. M. Jurczak, 81. T. Biały), Zarzyka .
WISŁOK: Urban - Rusyn , Szołdra , Salamon , Boruta - Kuta (53. Złotek ), Piechowiak , Nycz (78. P. Baran), Śledź - J. Baran , Kawa (71. Klamut).
SĘDZIOWALI Tomasz Mroczek oraz Krzysztof Bomba, Jacek Węgrzyn (Mielec).
ŻÓŁTE KARTKI: J. Baran, Śledź. CZERWONA: Michalak (80. za faul na Jakubie Baranie w sytuacji sam na sam). WIDZÓW 500.
Więcej w poniedziałkowych Nowinach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?