Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Bochniewicz: nie chcę wracać do polskiej ligi

Marcin Jastrzębski
Paweł Bochniewicz po meczu w Mielcu rozdał kilkadziesiąt autografów.
Paweł Bochniewicz po meczu w Mielcu rozdał kilkadziesiąt autografów. fot. Marcin Jastrzębski
Rozmowa z 17-letnim Pawłem Bochniewiczem, który piłkarską karierę rozpoczynał (Wisłoka Dębica) i rozwijał (Stal Mielec) na Podkarpaciu, a obecnie jest reprezentantem Polski do lat 18 i zawodnikiem włoskiej Regginy Calcio.

We wtorek zdobył on decydującą o wygranej bramkę w towarzyskim meczu reprezentacji Polski z Rumunią.

- W biało-czerwonych barwach strzelasz gola w Mielcu, z którym sporo cię łączy. Wyobrażałeś sobie lepszy scenariusz?
- Poczułem wielką ulgę, gdy trafiłem do siatki. Wyszliśmy na prowadzenie 2-1. To świetne uczucie strzelać dla reprezentacji. Bramkę dedykuję mamie i mojej przyjaciółce Magdzie. Cieszę się, że potrafiliśmy wyjść z trudnej sytuacji i pokonać gości. U siebie w takich meczach mamy obowiązek, by grać o pełną pulę.

- Na co dzień trenujesz we włoskiej Regginie Calcio. Czego nowego dowiedziałeś się o piłce nożnej po wyjeździe do Włoch?
- Przekonałem się jak ciężkie są zajęcia we włoskich klubach! W porównaniu do naszych realiów to przepaść, jeśli chodzi o fizyczne aspekty. Praca na treningach we Włoszech jest zdecydowanie cięższa. Moje pierwsze dwa tygodnie treningów we Włoszech to na zmianę trening i sen. Zajęcia są bardzo ciężkie i początkowo miałem kłopot z nadążeniem za kolegami. W końcu się przystosowałem, choć to nie było łatwe. Tam gdzie trenuje jest bardzo gorąco, jak w Afryce. 40-stopniowy upał nie jest dla mnie niczym szczególnym. Jeśli chodzi o techniczne kwestie wiadomo, że Włosi przywiązują do tego szczególną uwagę, ale w tej kwestii nie ma aż takiej różnicy w porównaniu z polską piłką.

- Juniorzy Stali Mielec w Centralnej Lidze Juniorów wstydu nam nie przynoszą...
- Wiem! Ostatnio pewnie pokonali Wisłę Kraków i to pokazuje, że w Mielcu można z dobrym skutkiem rozwijać swoje umiejętności. Mielczanie zajmują pierwsze miejsce w tej lidze. Podkarpacka piłka młodzieżowa ma się dobrze, tuż za ich plecami są juniorzy ze Stalowej Woli i Rzeszowa. Mnie to bardzo cieszy.

- Trener Marcin Sasal dopiero was poznaje. Czym dla ciebie jest gra w młodzieżowej reprezentacji?
- Przede wszystkim, z orzełkiem na piersi gra się wyjątkowo przyjemnie. Przeszliśmy z U-17 do U-18 i jest sporo zmian. Zarówno w kadrze, jak i w sztabie. Ja zaliczyłem w tej kadrze dopiero jeden trening i jeden mecz. Bardzo ucieszyłem się, gdy dowiedziałem się, że mecz mojej młodzieżowej reprezentacji Polski odbędzie się w Mielcu. To przyjemność wracać do miejsca, w którym sporo się nauczyłem.

- Rumuni czymś cię zaskoczyli?
- Grali dobrze technicznie. Nie spodziewałem się z ich strony specjalnego oporu, bo było dla mnie jasne, że dla nich cel podstawowy to nic nie stracić. My mieliśmy utrzymywać się przy piłce i bardzo długo nam się to udawało. Powinniśmy zdobyć więcej bramek w tym starciu, ale z drugiej strony... kontry Rumunów były efektowne i mogliśmy mieć większe kłopoty z odniesieniem zwycięstwa. Według dominowaliśmy. Nasza gra wyglądała dość płynnie. Niestety, przy szybkich kontrach Rumunii dwa razy kompletnie się pogubiliśmy.

- Gdzie widzisz się za kilka miesięcy albo lat? Nie masz ochoty sprawdzić się w polskich klubie?
- Nie chce wracać do polskiej ligi. Jeśli nie zatrzyma mnie żadna kontuzja to będę próbował realizować się we włoskiej lidze. To mój cel. Wydaje mi się, próbując swoich sił zagranicą zyskam najwięcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24