Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Peter Veres: Nareszcie będę świętował z rodziną!

Anna Janik
Rzeszów jest idealnym miejscem do życia - przyznaje Peter Veres. Czy mógłby tutaj sobie uwić gniazdko na zawsze razem z żona Anastazją? - Nie jest to niemożliwe. Ale...
Rzeszów jest idealnym miejscem do życia - przyznaje Peter Veres. Czy mógłby tutaj sobie uwić gniazdko na zawsze razem z żona Anastazją? - Nie jest to niemożliwe. Ale... Bartosz Frydrych
Przez ostatnie 13 lat Peter Veres, obecnie siatkarz Asseco Resovii, Boże Narodzenie spędzał samotnie, z dala od rodziny. W tym roku będzie inaczej...

Jak wyglądają święta w rodzinie Veresów na Węgrzech? Peter Veres może opowiedzieć tylko to, co pamięta z dzieciństwa.

Od 2000 r., jako znakomity siatkarz, gra ciągle za granicą, w tym we Włoszech. W Boże Narodzenie mógł porozmawiać z bliskimi co najwyżej przez skyp'a.

- Na święta dostawaliśmy raptem 2-3 dni wolnego - opowiada. - Za mało, żeby jechać do domu taki kawał drogi, więc zostawałem na miejscu. Ubolewałem nad tym bardzo, bo nigdy tak naprawdę nie mogłem poczuć całej tej atmosfery. Dla wszystkich to czas spotkań z rodziną, przyjaciółmi, a ja byłem od nich daleko.

Podczas wigilii jemy indyka

Dlatego nasz przyjmujący tak bardzo cieszy się z tegorocznego Bożego Narodzenia. Po raz pierwszy od 13 lat spędzi je w rodzinnym domu, z rodzicami, dziadkami i swoją drugą żoną Anastazją.

W Wigilię czeka go tradycyjne ubieranie choinki, rozpakowywanie prezentów, wspólne śpiewanie kolęd, życzenia przy przystrojony drzewku, a potem wieczerza wigilijna.

W domu Veresów gotuje się zwykle to, czego nie ma na stołach w ciągu roku. Węgierska tradycja nie nakazuje przygotowywania 12 potraw.

- Może ja jestem z biednej rodziny, ale nie gotujemy aż tyle. Mamy raptem cztery dania: zupę, indyka faszerowanego, rybę i sałatki. Starsi ludzie zachowują tradycję i poszczą, młodsi jedzą mięso - opowiada 34-latek. - W Polsce przykłada się do tego dużo większą wagę niż na Węgrzech. Zrozumiałem to, kiedy w któryś piątek wybrałem się z chłopakami na przygotowany dla nas obiad. Wszystkie dania były jarskie, dla mnie raczej lunchowe niż obiadowe - uśmiecha się nasz przyjmujący.

Jak dodaje, pozostałe dwa świąteczne dni na Węgrzech to czas odwiedzin rodziny i znajomych. Peter wybierze się wtedy do swojej 9-letniej córki Funny, która mieszka razem z jego byłą żoną.

Ma już nawet pomysł na prezent dla swojego "oczka w głowie". Przywiezie jej m.in. koszulkę Asseco Resovii w jej rozmiarze i z jej imieniem, tradycyjnie przygotowaną przez klub.

W sylwestra nie poszaleje

I choć synoptycy dają na to marne szanse, Peter ciągle ma nadzieje, że święta będą jednak białe. Tylko wtedy będzie mógł ulepić z córką bałwana i porzucać się śnieżkami, a nie tylko siedzieć za stołem.

- Kiedy byłem dzieckiem, zimy były ostrzejsze, więc w święta zawsze był śnieg. Jeździło się na łyżwach, sankach. Teraz za oknami jest szaro, więc cały wolny czas spędza się siedząc za stołem. Dla sportowca, który ma określoną dietę to niezbyt dobra perspektywa - uśmiecha się.

Dlatego zamierza wybrać się z żoną na krótki wypad do Pragi. To będzie ostatni czas na relaks i przyjemności, bo w przypadku siatkarzy sylwester również wiąże się z ograniczeniami.

Nie ma wtedy dodatkowego wolnego, już 1 stycznia zaplanowany jest intensywny trening, więc można zapomnieć o imprezie do białego rana, a tym bardziej piciu alkoholu.

Jest symboliczna lampka szampana, zazwyczaj z kolegami z drużyny i wspólne życzenia. Pierwsze godziny nowego roku Peter spędzi więc ze swoją młodszą o 10 lat żoną.

Poznali się trzy lata temu, kiedy Peter grał w moskiewskim Dynamo. Ona była wtedy asystentką głównego sponsora klubu i pośrednio jego przełożoną. Zakochali się, a po roku zdecydowali pobrać.

Żona, moja mała pijawka

Anastazja wiedziała, że chcąc być z Peterem, musi zostawić wszystko: dobrze płatną pracę, którą bardzo lubiła, rodzinę, z którą jest zżyta i ukochaną Moskwę, w której od lat mieszkała.

- Rozmawialiśmy o tym bardzo długo, bo chciałem się upewnić, czy na pewno tego chce - wspomina Peter. - Tłumaczyć jej niczego nie musiałem, bo siatkarski świat nie był jej obcy. Wiedziała, że jeśli chcemy być razem, to ona będzie musiała ciągle dostosowywać swoje plany do mnie - opowiada Peter.

I z uśmiechem dodaje, że wzięła to na tyle poważnie, że teraz nie odstępuje go na krok, jeżdżąc na wszystkie mecze.

- Nazywam ją moją małą pijawką - śmieje się sympatyczny Węgier.

I dodaje, że również dla jego żony przeprowadzka do Rzeszowa, który żyje siatkówką, jest niezwykłym przeżyciem. W Rosji kibice są raczej bierni, patrzą na siatkarskie zmagania jak na sztukę teatrze.

W Rzeszowie zawsze jest pełna hala, a to siatkarze oglądają popis sztuki kibicowania. To, jak bardzo Rzeszów interesuje się siatkówką, Peter poczuł zresztą już podczas swojej pierwszej wizyty w stolicy Podkarpacia po podpisaniu kontraktu. Latem tego roku został zaproszony na konferencję prasową. Wspomina ją do dziś.

- Menedżer powiedział mi, że przyjdzie kilku dziennikarzy, zrobimy dwa, trzy wywiady i to wszystko - uśmiecha się. - Jechałem wtedy autem z Węgier pierwszy raz i nie myślałem, że w Polsce drogi są tak powolne. Spóźniłem się, a kiedy w końcu dotarłem i zobaczyłem, ile ludzi na mnie czeka, zacząłem się naprawdę denerwować. Już dawno zapomniałem jak to jest udzielać tylu wywiadów, pozować do zdjęć, być w obiektywie kamery - wspomina.

Marzy o domku nad jeziorem

Czy węgierska gwiazda, wzorem Oliega Achrema i Krzysztofa Ignaczaka, którzy mają w Rzeszowie własne domy, zwiąże się z naszym miastem na stałe?

Jak twierdzi, nie byłoby to niemożliwe, bo Rzeszów jest idealnym miejscem do życia: niezbyt dużym, zielonym, czystym, mającym dobre, międzynarodowe przedszkola, place zabaw, szkoły, uniwersytety.

Poza tym - jak podkreśla Peter - w żadnym innym klubie nie czuł się do tej pory tak komfortowo jak w Asseco Resovii.

- Zobaczymy, jak dalej potoczy się moja kariera, ale szczerze muszę przyznać, że ciągnie mnie do Włoch - przyznaje. - Spędziłem tam 6 lat i zakochałem się w pogodzie, jedzeniu, otwartych, ciepłych ludziach i możliwościach pojechania latem nad ciepłe morze, zimą - w zaśnieżone.

Bo fan wędkarstwa uwielbia wszystko, co związane z wodą i podobnie jak żona marzy o własnym domku nad jeziorem. I o drugim dziecku, które małżeństwo ma w najbliższych planach.

- I tego wszystkiego śmiało można mi życzyć na nowy rok - uśmiecha się Peter. - Podobnie zresztą jak złota w PlusLidze i pucharu w Lidze Mistrzów, na które wszyscy tu tak bardzo liczą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24