Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Skra górą w hicie PlusLigi [ZDJĘCIA]

Pawel Hochstim
Pawel Hochstim
Siatkarze PGE Skry Bełchatów przegrywali już 0:2 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, ale dzięki fenomenalnej grze Mariusza Wlazłego zdołali pokonać mistrzów Polski 3:2. Kapitan PGE Skry, który opuścił boisko ze statuetką dla najlepszego gracza meczu, zdobył w tym spotkaniu aż 38 punktów!

Bełchatowianie mieli przed tym meczem oczywisty cel – wygrać i zrównać się punktami z mistrzami Polski. Choć ZAKSA w tym sezonie gra pewniej i ładniej od PGE Skry, to jednak wyniki w PlusLidze osiąga podobne. Dość powiedzieć, że obie drużyny przed tą konfrontacją miałyby taką samą liczbę punktów, gdyby nie fatalny w skutkach błąd z liczbą obcokrajowców w meczu w Szczecinie.

W dwóch pierwszych partiach starcie z kędzierzyńskim zespołem było dla PGE Skry bolesnym przeżyciem, choć zaczęło się doskonale, głównie – a może tylko – dzięki wyśmienitej postawie Mariusza Wlazłego, który w pierwszym secie zagrał fenomenalnie, ale zwycięstwa swojej drużynie nie zapewnił. Z pierwszych siedmiu punktów bełchatowskiej drużyny Wlazły zdobył aż pięć, a przy stanie 6:2 trener ZAKSY Ferdinando De Giorgi musiał poprosić o czas. Atakujący bełchatowskiej drużyny kapitalnie zagrywał (2 asy przy jednym błędzie), atakował właściwie bezbłędnie (78 procent) i do tego dopisał sobie jeden blok. Ale jego zespół nie potrafił tej wyśmienitej gry swojego kapitana wykorzystać.

Błyskawicznie rosnąca na początku meczu przewaga PGE Skry nie robiła na graczach ZAKSY większego wrażenia i w środkowej fazie seta na tablicy wyników był już remis po 15. Mistrzowie Polski wyrok na bełchatowskiej drużynie wykonali w samej końcówce, gdy wygrali trzy kolejne akcje i ze stanu 21:19 dla PGE Skry wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Przy stanie 22:23 Benjamin Toniutti zablokował kiepsko grającego Artura Szalpuka, a seta chwilę później zakończył Łukasz Wiśniewski.

To, że wyrównany bój w pierwszym secie był zasługą właściwie tylko Wlazłego doskonale było widać w drugiej partii, gdy atakujący PGE Skry nie osiągał już tak znakomitych statystyk. Choć na początku bełchatowianie wygrywali 2:0, to po pięciu kolejnych piłkach – wszystkie wygrała ZAKSA – ich trener Philippe Blain przywołał zespół do ławki. Przewaga dużo lepiej i pewniej, a przede wszystkim niemal bezbłędnie grającej drużyny z Kędzierzyna-Koźla szybko rosła, a emocji było tyle, co na lekarstwo. I gdyby nie dwa asy serwisowe Wlazłego w końcówce, to PGE Skra tę partię przegrałaby jeszcze wyżej. Blain szukał dobrych rozwiązań zmianami, raz po raz wymieniał głównie przyjmujących, ale nic to nie dawało. Młodzi gracze bełchatowskiej drużyny na tej pozycji – Szalpuk i Bartosz Bednorz – odbierali bolesne lekcje od rywali.

Po powrocie z dziesięciominutowej przerwy bełchatowianie spróbowali jeszcze powalczyć z mistrzami Polski i przedłużyć mecz. Choć zaczęli kiepsko – na początku rywale wygrywali 3:1 – to udało im się, znów dzięki atomowym zagrywkom Wlazłego, wyjść na prowadzenie (10:8). Wyraźnie podbudowani po przerwie bełchatowianie wreszcie zaczęli grać pewniej, co spowodowało, że znacznie ograniczyli liczbę błędów własnych i w końcówce osiągnęli wyraźną przewagę. Ostatni raz kędzierzyński zespół mógł liczyć na zwycięstwo w tym secie przy statnie 20:17, ale trzy kolejne akcje – w tym dwie dzięki blokom Srecko Lisinaca – wygrała PGE Skra.

Gdy czwartego seta ZAKSA rozpoczęła od prowadzenia 7:3 wydawało się, że mistrzowie Polski mogą już tej szansy z rąk nie wypuścić, ale bełchatowianie błyskawicznie odrobili straty i gra była bardzo wyrównana. Zdarzały się wprawdzie trzypunktowe serie którejś z drużyn, ale za chwilę rywale kasowali tę przewagę. W obu drużynach na fenomenalnym poziomie grali atakujący - Wlazły i Dawid Konarski - za to wyraźnie słabszy dzień w ataku mieli wszyscy przyjmujący. W czwartym secie De Giorgi po kolejnej nieudanej akcji Sama Deroo nie wytrzymał i zastąpił go Rafałem Buszkiem, a później na boisko wszedł też nawet Kamil Semeniuk.

Bełchatowski zespół w kluczowych momentach wyśmienicie spisywał się na zagrywce. Mowa tu nie tylko o Wlazłym, ale także o innych graczach, bo w czwartej partii dwa asy - przedzielone tylko czasem dla De Giorgiego - posłał Nikołaj Penczew, a chwilę później to samo zrobić Lisinac, dzięki czemu PGE Skra prowadziła 20:16, a kibice, którzy do ostatniego miejsca wypełnili halę Energia, mogli już szykować się na tie-breaka.

A ten znów był popisem Wlazłego, który zagrał jeden z najlepszych meczów w ostatnich latach. W ataku praktycznie się nie mylił i to on pociągnął zespół do walki. Po bloku Penczewa na Konarskim bełchatowski zespół odskoczył na dwa punkty (5:3), za chwilę asa dołożył Karol Kłos, a później pałeczkę przejął Wlazły, bo po jego skutecznym ataku przy zmianie stron gospodarze wygrywali 8:5. Rozpędzona PGE Skra w drugiej części piątej partii nie dała szans rywalom i po raz drugi w tym sezonie pokonali mistrzów Polski.

PGE Skra Bełchatów – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (23:25, 19:25, 25:18, 25:20, 15:9)
PGE Skra
: Uriarte, Winiarski, Lisinac, Wlazły, Szalpuk, Kłos, Milczarek (libero) oraz Janusz, Penczew, Bednorz, Kurek. Trener: Philippe Blain.
ZAKSA: Toniutti, Deroo, Wiśniewski, Konarski, Tillie, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Czarnowski, Buszek, Semeniuk. Trener: Ferdinando De Giorgi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: PGE Skra górą w hicie PlusLigi [ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24