SPR Stal Mielec zdecydowanie nie ma szczęścia do drużyny z Kalisza. Odkąd kaliszanie w 2017 roku wrócili do PGNiG Superligi wygrali komplet pojedynków ze Stalą. Czasami były to zwycięstwa wyraźne, ale czasem - jak na przykład rok temu w Mielcu - wydarte w ostatnich sekundach.
W sobotę przez większość spotkania wydawało się, że tym razem może być inaczej. Mielczanie, poza gorszym początkiem, przez wiele minut prowadzili, mieli również piłkę przy remisie na 30 sekund przed końcem. Jak jednak nie idzie, to nie idzie. W ostatniej akcji podopieczni trenera Dawida Nilssona mieli piłkę, ale zamiast rzucić bramkę, popełnili faul w ataku.
Zacznijmy jednak od początku. Już przed meczem zapowiadało się na bardzo wyrównany bój i te przewidywania sprawdziły się właściwie od pierwszych minut. Początkowo delikatną przewagę mieli goście, w pewnym momencie były to nawet trzy bramki. Widać jednak było, że mielczanie prędzej czy później wskoczą na właściwe tory i dojdą przeciwnika.
Tak się rzeczywiście stało. Mielczanie prawdziwy koncert rozpoczęli od 22.minuty, po której kończyli właściwie każdą kolejną akcję ofensywną. Do tego bardzo dobrze spisywała się obrona kierowana przez bardzo dobrą grę bramkarza. W rezultacie to podopieczni Dawida Nilssona schodzili na przerwę prowadząc dwoma trafieniami.
Po pierwszej połowie w mieleckim zespole na pewno trzeba wyróżnić skutecznego Pawła Wilka, czy prezentującego coraz lepszą formę Marka Monczkę.
Druga połowa zaczęła się jednak lepiej dla gości. W kilka minut odrobili straty po bramkach Piotra Krępy, Mateusza Góralskiego oraz Marka Szpery. Swoje też w bramce zrobił Krekora, który kilka raz zatrzymał szarżujących mielczan.
Gości z rytmu na pewno wybiła czerwona kartka dla Mateusza Kusa. Były zawodnik Vive Kielce już w 45.minucie opuścił boisko z powodu gradacji kar. To pozwoliło mielczanom wrócić do gry, bo w pewnym to kaliszanie wyszli na dwubramkowe prowadzenie.
Stal wróciła do skutecznej gry, a w bramce drużynie zaczął pomagać Tomasz Wisniewski notując trzy bardzo dobre interwencje. Minuty więc mijały, ale cały czas wynik oscylował wokół remisu. To zwiastowało bardzo emocjonującą końcówkę.
W samej końcówce Paweł Wilk nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Łukaszem Zakretą. Następnie piłkę miał Kalisz, ale jeden z zawodników faulował w ataku. To sprawiło, że przy wyniku remisowym ostatnia akcja należała do Stali. Mielczanom jednak też nie udało się rzucić gola i sędzia zarządził rzuty karne.
Te bezbłędnie egzekwowali zawodnicy Energi MKS-u Kalisz i to oni mogli cieszyć z dwóch punktów. Jedno "oczko" zostaje w Mielcu.
SPR Stal Mielec - Energa MKS Kalisz 23:23 (15:13) k. 3:5
Stal: Wiśniewski, Andjelić - Wilk 5, Monczka 4, Ivanović 4, Wojdak 2, Krycki 2, Wołyncew 2, Kornecki 2, Krupa 1, Chodara 1, Petrović, Mochocki, Nowak, Janyst. Trener Dawid Nilsson.
Energa MKS: Krekora, Zakreta - Adamski 6, Szpera 4, Góralski 4, Krępa 3, Makowiejew 2, Misiejuk 1, Kus 1, Czerwiński 1, Kamyszek 1, Wróbel, Drej, K. Pilitowski, M. Pilitowski. Trener Tomasz Strząbała.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"