Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies zagryzł kury, sąd w Łańcucie wysłał właściciela do psychiatry

Wojciech Malicki
- Wpadłem w tryby machiny sprawiedliwości, która ściga mnie z całą surowością nie zważając na śmiesznie błahe i niepotwierdzone winy oraz koszty - skarży się Jerzy Stopyra.
- Wpadłem w tryby machiny sprawiedliwości, która ściga mnie z całą surowością nie zważając na śmiesznie błahe i niepotwierdzone winy oraz koszty - skarży się Jerzy Stopyra. Fot. Wojciech Zatwarnicki
Jerzy Stopyra będzie poddany badaniom psychiatrycznym. Tak zdecydował sąd w Łańcucie. Jest podejrzany o to, że jego pies zagryzł sąsiadowi dwie kury. Warte 20 złotych!

- Ta sprawa jest tak absurdalna, że aż śmieszna - mówi Jerzy Stopyra.

Ale do śmiechu jest mu coraz mniej. Już dwa razy przyjeżdżali po niego policjanci, aby go zabrać do poradni zdrowia psychicznego. Bezskutecznie, bo akurat nie było go w domu. Stopyra wie, że w końcu go zastaną i trafi do psychiatry.

- Tak zadecydowała pani sędzia, która potraktowała mnie tak, jakbym to ja zagryzł dwie kury, a nie mój pies. Jeśli rzeczywiście on to zrobił - dodaje Stopyra.

Zagryzł, czy nie

Sprawa zaczęła się, gdy sąsiad poskarżył się policjantom, że owczarki Stopyry hasały bez kagańców po okolicy i zagryzły mu dwie kury.

- Mąż się wkurzył i poszedł na policję, bo to nie było pierwszy raz, że te psy zagryzły nam kury. Sąsiad nie chciał za nie zapłacić - mówi żona sąsiada (zabroniła nam ujawnienia personaliów). Stopyra pamięta to zdarzenie inaczej:

- Moje dzieci poszły na spacer z psami. W pewnej chwili usłyszałem krzyk sąsiada, który zarzucił mi, że moje psy zagryzły mu dwie kury. Nie uwierzyłem i zażądałem, aby mi je pokazał. Odmówił. Tylko wycenił starty na 20 zł - opowiada Stopyra.

Mężczyzna zarzeka się, że proponował sąsiadowi, że zapłaci mu nawet więcej niż 20 zł. Nie chciał. Nie zgodził się także na odkupienie kur. Tylko poszedł na policję.

Machina rusza

Po kilku tygodniach policjanci z Żołyni przesłuchali Stopyrę na okoliczność zagryzienia kur i przekazali sprawę swoim kolegom z Łańcuta.

- Postąpiliśmy zgodnie z procedurą i przesłaliśmy akta do Sądu Rejonowego w Łańcucie, który rozstrzygnie sprawę - tłumaczy Mariusz Stanio, rzecznik łańcuckiej policji.

Sędzia Barbara Szmit-Pedryc zaczęła rozstrzyganie sprawy od wysłania Stopyry na badania psychiatryczne. Lekarz musi odpowiedzieć - m.in. czy Stopyra cierpi na chorobę psychiczną oraz, czy może przebywać w warunkach więziennych.

- Więzienie? Psychiatra? Za dwie kury? - dziwi się Stopyra, który przyznaje, że kilka lat temu, jak wielu Polaków, cierpiał na depresję. Nigdy nie był chory psychicznie.

- Mąż chciał tylko, żeby policja pouczyła sąsiada, aby pilnował psów. Głupio - przyznaje sąsiadka.

Czeka na policję

Stopyra nie stawił się na badanie psychiatryczne, bo gdy odebrał wezwanie z poczty, było już kilka dni po wyznaczonym terminie. I twierdzi, że kolejnych wezwań na nie dostał, a sąd wysyła po niego policję.

Zdaniem prof. Marian Filar, karnisty, nie ma formalnych przeszkód, aby podejrzanego o drobne wykroczenie poddać badaniom psychiatrycznym.

- Ale sędzia wydając taką decyzję powinien być bardzo ostrożny - kwituje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24