Pink Freud w Jazz Clubie Gramofon w Rzeszowie

Rozmowa z Wojtkiem Mazolewskim, basistą grupy Pink Freud.

- Fani Pink Freud z niecierpliwością czekają na wasz kolejny krążek. Kiedy się ukaże?

- Nowa płyta wyjdzie na jesień. Mamy już nagrany cały materiał, teraz trwają jeszcze miksy. Ten album zamyka pewien etap w historii Pink Freud. Myślę, że nasze kolejne krążki będą w nieco innej stylistyce. Ale to już w naszym zespole jest - zwykle dwie płyty wyczerpują dany kierunek i potem szukamy czegoś nowego.

- Zagracie w Rzeszowie nowe kompozycje?

- Podczas koncertu w Rzeszowie zagramy kilka nowych utworów. Nie będzie ich jednak wiele, bo chcemy, aby pojawiło się jak najwięcej kompozycji naszego gościa.

- Tym gościem jest brytyjski muzyk Peter Warcham. Jak doszło do tej współpracy?

- Wszystko zaczęło się od Instytutu Adama Mickiewicza, który postanowił promować polskich muzyków w Wielkiej Brytanii. Dzięki temu mogliśmy wystąpić na kilku brytyjskich festiwalach, a nasze nagrania trafiły do paru brytyjskich muzyków. Wśród nich był Peter Warcham, któremu spodobała się nasza muzyka. Uznał, że może z tego coś wyjść, więc postanowiliśmy wspólnie pograć. We wtorek rozpoczęliśmy próby, w czwartek ruszyliśmy w trasę. Mamy zaplanowanych 11 koncertów, będzie więc czas, aby się z Peterem lepiej poznać i zaprzyjaźnić.

- A potem wy odwiedzicie jego rodzinny kraj.

W maju będziemy grali w Leeds i Londynie. Potem, na przełomie lipca i sierpnia znów jedziemy do Wielkiej Brytanii na dwa festiwale. Lubię tam grać, zwykle jest świetna atmosfera. Pamiętam nasz występ w Cargo, to jeden z tych niezapomnianych koncertów. Sami czuliśmy, że graliśmy bardzo dobrze, ale reakcja publiczności przerosła nasze marzenia. Po koncercie akustycy z klubu powiedzieli nam, że jeszcze nigdy nie słyszeli tak dobrego zespołu. A tam przecież grało mnóstwo bardzo dobrych kapel. Takich komplementów się nie zapomina.