Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Nowakowski: nie chcę lecieć do Japonii!

Marek Bluj
Piotra Nowakowski, środkowy Asseco Resovii i reprezentacji Polski.
Piotra Nowakowski, środkowy Asseco Resovii i reprezentacji Polski. Krzysztof Kapica
Rozmowa z Piotrem Nowakowskim, środkowym Asseco Resovii i reprezentacji Polski, objawieniem Pucharu Świata w Japonii.

- Lecimy do Japonii po nominację na olimpiadę. Powiedział mi pan przed wyjazdem na Puchar Świata. Wszystko się spełniło. Naprawdę wierzył pan wtedy na 100 procent, że staniecie w Tokio na podium?

- Tak, cały czas myśli się o tym najwyższym celu, gdyby się tak nie myślało, to by nie było po co tam w ogóle jechać. Po pierwszym meczu z Kubańczykami poczuliśmy się jeszcze pewniej, a potem z każdym meczem ta wiara rosła. Kiedy udało się w końcu ten najważniejszy cel zrealizować, to ogromnie się cieszyliśmy.

- Ale mogliście zdobyć nawet Puchar Świata? Czuliście, w pewnym momencie, że jest to możliwe, że możecie dać radę to zrobić?

- Oczywiście, ale trochę dekoncentracji, może trochę zbyt duże rozluźnienie sprawiło, że nie udało się zdobyć pucharu, ale awans na olimpiadę przyćmił to wszystko. Cieszyliśmy się z tego, że zdobyliśmy olimpijskie przepustki, a nie płakaliśmy, że wracamy bez Pucharu Świata.

- Wie pan czego najbardziej mi żal? Że mając Brazylię na widelcu, nie zadaliście jej decydującego trafienia i mistrzowie świata uciekli wam spod gilotyny. Panu też?...

- Pewnie też mi jest szkoda, bo każda wygrana z Brazylijczykami cieszyłaby ogromnie, ale jak już zdobyliśmy punkt, który zapewniał nam kwalifikację olimpijską, nastąpiło jakieś drobne rozprężenie, rozluźnienie i po prostu ten mecz wypadł nam spod kontroli, Brazylijczycy zaczęli grać swoją siatkówkę i zabrakło nam trochę do nich.
- Kiedyś w końcu trzeba Canarinhos utrzeć w końcu nosa?

- Będziemy mieli okazję już na Lidze Światowej, a później na olimpiadzie. Jeżeli trafimy na siebie, to postaramy się utrzeć im tego nosa.

- Który z meczów był najtrudniejszy? Z Iranem, Włochami, Brazylią, czy Rosją. A może całkiem inny?

- Nie wybrałbym najtrudniejszego spotkania, bo we wszystkie trzeba było włożyć naprawdę dużo siły i zdrowia i każdy kolejny był ważny.

- To prawda, że przynajmniej na razie, nie chce pan nawet słyszeć o kolejnej podróży do Japonii?

- Prawda, bo ciężko było mi się przestawić na japoński czas, podobnie, jak teraz trudno mi się jest dopasować do polskiego czasu, chętnie bym spał, mam problemy z porannym wstawaniem. Podróże do Brazylii zdecydowanie lepiej znoszę, dlatego cieszę się, że do Japonii na razie leciał nie będę.

- Jak to naprawdę było z tą elektryką u Nowakowskiego. Marcin Możdżonek powiedział, że miał pan z nią chwilową awarię i nie mógł pan skakać tak wysoko, tak jak potrafi?

- Każdemu zdarza się zadyszka, chwile fizycznej niemocy, bo to jeden z najtrudniejszych turniejów, na jakich miałem okazję grać. Całe szczęście że w meczach z Chinami i Japonią miał mnie kto zastąpić, konkretnie był to Łukasz Wiśniewski, który pokazał się z dobrej strony.
- Kibice wybrali pana objawieniem w polskim zespole. Trener Japonii powiedział, że Nowakowski to jeden z najlepszych siatkarzy świata. Wszyscy pana chwalą...

- Bardzo cenne jest doświadczenie, które zebrałem na tym turnieju, mam nadzieję, że będzie ono procentować w moim rzeszowskim klubie. Jeżeli takie opinie padają z ust ludzi, którzy znają się na siatkówce, z ust kibiców, to budują od środka, sprawiają, że o wiele bardziej chce nam się przyjść na kolejny trening, wkładać w to, co się robi całe serce, pracować nad sobą, poprawiać swoje umiejętności, bardziej zadowalać kibiców.

- Podczas, gdy inni zawodnicy otwarcie manifestują na boisku radość lub złość, pan jak zachowuje się jak niespotykanie spokojny człowiek. "Cichy Pit" z takim określeniem się nawet spotkałem. Nigdy się pan nie denerwuje?

- Po prostu staram się tego za bardzo nie okazywać. Mam już taką naturę, że nie jestem zbyt ekspresyjny, większość emocji przeżywam wewnętrznie. Ciężko będzie to zmienić, choć ostatnio słyszałem, że na mojej twarzy było widać trochę więcej uśmiechu...

- W reprezentacji zadania wykonane w 100-procentach. Teraz, mimo pewnie dużego zmęczenia, trzeba z marszu grać w lidze. W sobotę do Rzeszowa przyjedzie Delecta. Trzeba z nią wygrać.

- Trzeba przestawić się na rytm ligowy, na granie dwóch meczów w tygodniu, czyli będzie trochę lżej niż na Pucharze. Trenujemy już w klubie bardzo ciężko, jak przed wyjazdem do Japonii i przygotowujemy się do gry z Delectą, która, jak słyszałem w poprzednim sezonie specjalnie nie leżała Resovii. Bydgoszcz jeszcze się wzmocniła. Może być jeszcze ciężej, ale mam nadzieję, że pokażemy się z jak najlepszej strony, zdobędziemy trzy punkty i że będzie na co popatrzeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24