Aleja Armii Krajowej w Rzeszowie, godzina 23.15. Ruch niewielki, sygnalizacja świetlna przechodzi na pulsujące żółte światło. Do domów wracają ostatni kierowcy, po pieszych i rowerzystach nie ma tu już śladu. Mieszkańcy okolicznych domów i bloków jeszcze długo nie zmrużą jednak oka, jeśli nie zamkną okien. Powód? Motocykliści, którzy właśnie po zmroku szukają na drogach zastrzyku adrenaliny.
- Tego uczucia nie da się opisać. Przekręcasz manetkę do spodu, a motocykl wyrywa naprzód jak szalony. Jesteś wolny, czujesz, że nikt nie może cię dogonić. Pęd powietrza obijającego się o kask, szum opon, ryk silnika. To wszystko sprawia, że na chwilę nie myślisz o ryzyku. Kto nie spróbował, nie jest w stanie tego zrozumieć – mówi motocyklista. Na „ścigaczu” jeździ od czterech lat. Swój pojazd traktuje jak relikwię.
Na obwodnicy Rzeszowa ograniczenie prędkości wynosi 70 km/h. Mimo, że droga biegnie w terenie zabudowanym, prezydent Tadeusz Ferenc kazał je podnieść, aby usprawnić ruch. Jezdnie są tu szerokie, a po remontach przeprowadzonych w ostatnich latach równe jak stół.
- Gdyby kierowcy przestrzegali przepisów, to nie byłby problem. Niestety 70 km/h nikt tu nie jeździ. Po zmroku droga wygląda jak tor wyścigowy, a ryk silników motocykli jest tak ogromny, że nie da się spać przy otwartym oknie. A latem to trudne. Co zamknę oczy, budzi mnie jakiś wariat goniący śmierć. Mamy tego dość – mówi mieszkaniec Słociny.
Hałas słyszą mieszkańcy ulic Paderewskiego, Krzyżanowskiego, Powstańców Styczniowych, Listopadowych, Jasińskiego, Mieszka, Artylerzystów i Kwietniowej. Najgorzej jest w blokach w rejonie skrzyżowania alei Armii Krajowej i Niepodległości. Z kolei na Sikorskiego cisze nocną zakłócają kierowcy samochodów, którzy na prostym odcinku próbują auta na dystansie 1/4 mili. W tym samym miejscu, gdzie przez lata organizowano takie zawody oficjalnie, ale przy zamkniętym ruchu i z pełnym zabezpieczeniem policji i służb ratunkowych.
- Gdzieś trzeba się wyszaleć. Kiedyś jeździliśmy na lotnisko w Arłamowie, ale jeden z takich zlotów przed kilkoma laty skończył się potrąceniem widza i wielką aferą. Dlatego ścigamy się na ulicach. Dlaczego nocą? Bo w ciągu dnia ruch jest za duży. A po zmroku ryzyko wypadku i mandatu znacznie mniejsze. Jestem dobrym kierowcą, nie uważam się za pirata drogowego. Większe zagrożenie na drogach stwarza niejeden niedzielny maruder, który autem jeździ z dozwoloną prędkością – mówi pewnym głosem 29-letni mężczyzna.
- To subiektywna ocena tego pana. Na autostradzie limit prędkości wynosi 140 km/h, ale 200 km/h też da się pojechać. Problem w tym, że limity są wprowadzane nie od parady. A niedostosowanie prędkości do warunków na drodze to najczęstsza przyczyna wypadków – mówi Paweł Krasnopolski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
Nieoficjalnie jeden z funkcjonariuszy przyznaje jednak, że walka z motocyklistami jest w większości z góry przegrana.
– Motocykl pędzący 200 km/h jest w zasadzie nieosiągalny dla zwykłego radiowozu. Zresztą ewentualny pościg to jeszcze większe ryzyko wypadku. Ale to nie znaczy, że tacy piraci drogowi są bezkarni. Mając numer rejestracyjny możemy ich łatwo namierzyć i ukarać w późniejszym czasie – mówi policjant.
- Dysponujemy także szybszymi radiowozami i motocyklami, które są w stanie dogonić taki pojazd. I policja to robi – dodaje Paweł Krasnopolski. Policja przypomina, że przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o 50 km/h i więcej to 500 zł mandatu, 10 punktów karnych i utrata prawa jazdy na 3 miesiące.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak Ostrowska-Królikowska traktuje nieślubne dzieci. Nie każdego na to stać
- Ewa Farna chudnie w oczach! Wyciska z siebie siódme poty na sali treningowej
- Złote talerze, pięć sukienek, koncerty gwiazd. Ślub Rutkowskich będzie "na bogato"
- Skaldowie przestaną grać po śmierci Jacka Zielińskiego? Brat przekazał decyzję