Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKO BP Ekstraklasa. Mały cud w Mielcu. PGE Stal "urwała" punkt Lechowi Poznań [RELACJA, ZDJĘCIA]

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
To Lech Poznań przeważał przez całe spotkanie, miał wiele świetnych okazji bramkowych, ale PGE Stal Mielec wywalczyła bezcenny jeden punkt do tabeli PKO BP Ekstraklasy.

Przed PGE Stalą Mielec seria meczów z bardzo trudnymi rywalami, a otwierało ją spotkanie z Lechem Poznań, a więcej liderem PKO BP Ekstraklasy. Nie trudno się więc było domyślić, kto był faworytem, tego pojedynku.

- Do każdego przeciwnika podchodzimy z szacunkiem, ale przede wszystkim patrzymy na siebie. Jak zagramy na miarę własnych możliwości i nastawienie mentalne będzie odpowiednie, to myślę, że ten mecz wygramy – mówił Filip Bednarek, bramkarz „Kolejorza” w rozmowie z klubową telewizją.

Tak, mielczanie, aby cokolwiek w tym dniu ugrać musieli oczywiście sami zagrać na sto procent swoich możliwości, ale przy tym liczyć, że rywal będzie miał choć trochę słabszy dzień.

Na taryfę ulgową zespół Adama Majewskiego nie miał co liczyć. Goście są rozpędzeni, pewni siebie, a na dodatek zapewne pałali chęcią rewanżu za porażkę z wiosny. Mielczanie też jednak mają swoje atuty, a i im ostatnio w lidzie wiedzie się naprawdę nieźle. W tabeli plasowali się w środku stawki i byli niepokonani od czterech meczów.

Zdjęcia z meczu:

To jednak goście, co zresztą żadną niespodzianką nie było, dominowali od samego początku. Gracze „Kolejorza” nie zamierzali czekać na to, co zaprezentują ich rywale, tylko sami ruszyli do ataków. I szybko mogli wyjść na prowadzenie, lecz w idealnej sytuacji Mikael Ishak uderzył tuż obok słupka.

Goście postawili na wysoki pressing, z łatwością przejmowali futbolówkę i szukali luk w defensywie mielczan.

Miejscowa obrona została wrzucona na karuzelę, przyjezdni z łatwością przedostawali się w okolice pola karnego, ale tam było już bardzo ciasno i gospodarzom udawało się zażegnywać niebezpieczeństwo.

Przez całą pierwszą połowę gra toczyła się tylko i wyłącznie na połowie PGE Stali, a Lech nie zamierzał się zatrzymywać. Goście wypracowali kilka kapitalnych szans bramkowych, ale nie miał swojego dnia wspomniany wcześniej Mikael Ishak, który jeszcze dwukrotnie mógł pokonać Rafała Strączka, lecz najpierw fatalnie skiksował będąc cztery metry od bramki, a w kolejnej sytuacji uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć golkipera gospodarzy.

Na skrzydłach szaleli Adriel Ba Loua i Jakub Kamiński, ale ich podaniom brakowało momentami precyzji. Kapitalne piłki rozrzucał Pedro Tiba, a mocno we znaki dawał się Joao Amaral. W grze Lecha zgadzało się w zasadzie wszystko, oprócz oczywiście wyniku. Ten musiał cieszyć mielczan, którzy przetrwali pierwszą połowę bez strat. Sami natomiast nie zrobili zbyt wiele. Tak naprawdę przeprowadzili jedną akcję, ale dośrodkowania Maksymiliana Sitka nie było komu zamknąć.

To, że po pierwszych 45 minutach było 0:0 należało więc rozpatrywać w kategoriach małego cudu.

Drugą odsłonę od mocnego uderzenia mogli zacząć gospodarze. Sam na sam z Filipem Bednarkiem znalazł się bowiem Mateusz Mak, ale piłka po jego strzale minęła bramkę gości.

Za moment akcja przeniosła się pod drugą bramkę, a miejscowych uratowała poprzeczka po uderzeniu głową Jakuba Kamińskiego.

Przyjezdni cały czas szukali tej pierwszej bramki, wciąż przeważali i ich dominacja nie podlegała żadnej dyskusji. Jak już im się udało pokonać mur zastawiony przez mielczan, to klasę pokazywał Rafał Strączek, kapitalnie broniąc uderzenia Pedro Rebocho i Daniego Ramireza.

W tej części spotkania PGE Stal znów przez większość czasu była w mocnej defensywie, ale przynajmniej próbowała się odgryzać. Na bramkę Filipa Bednarka uderzali Fabian Piasecki i Koki Hinokio, ale krzywdy "Kolejorzowi" te strzały zrobić nie mogły.

Zdecydowanie groźniejsze były akcje gości, ale potwierdziło się, że fatalny dzień ma Mikael Ishak. W 81. minucie dostał idealne podanie od Daniego Ramireza, lecz znów fatalnie spudłował. A miał do bramki dosłownie kilka metrów...

Lech do końca napierał, szukał zwycięskiej bramki i już się wydawało, że nic mielczan nie uratuje, kiedy z półwoleja uderzył Antonio Milić, a tylko w sobie znany sposób piłkę złapał Rafał Strączek. To była interwencja na wagę jednego punktu.

PGE Stal Mielec – Lech Poznań 0:0

PGE Stal: Strączek –Żyro (82 Kościelny), Matras, Flis ż – Wrzesiński (63 de Amo), Urbańczyk, Tomasiewicz (82 Czorbadżijski ż), Getinger – Sitek (82 Kłos), Piasecki ż, Mak (74 Hinokio). Trener Adam Majewski.

Lech: Bednarek – Satka (46 Pereira), Salamon, Milić, Rebocho – Ba Loua (69 Ramirez), Karlstrom, Tiba, Kamiński – Amaral (84 Sobiech) – Ishak. Trener Maciej Skorża.

Sędziował Raczkowski (Warszawa).
Widzów 6200.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24