Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKO BP Ekstraklasa. PGE Stal Mielec przegrała z Zagłębiem Lubin i sytuacja w tabeli może się zrobić trudniejsza

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Paweł Dubiel
PGE Stal Mielec w Lubinie grała dobrze, prowadziła, ale wszystko posypało się w kilkanaście minut. Drużyna Adama Majewskiego przegrała z Zagłębiem na własne życzenie.

PGE Stal Mielec wiosną wcale nie gra źle, a już na pewno nie na tyle, aby tak słabo punktować. Do tego mielczanie nie mieli w kilu przypadkach szczęścia do decyzji sędziów. Mówiąc krótko, ich zdobycz punktowa powinna być zdecydowanie wyższa i wtedy nie byłoby mowy o jakimkolwiek zagrożeniu spadkiem. A tak, sytuacja wciąż jest dobra, ale jednak jeszcze trzeba było patrzeć za siebie.

Do Lubina mielecka drużyna pojechała po przełamanie złej passy. Na wygraną drużyna Adama Majewskiego czekała bowiem już od sześciu meczów. Tak naprawdę i jeden punkt nie byłby wcale zły, bo przynajmniej pozwoliłby utrzymać dystans nad Zagłębiem Lubin, a więc drużyną, która znajdowała się tuż nad kreską.

Pomimo tego, że to „Miedziowi” plasowali się niżej w ligowej tabeli, to jednak w gospodarzach tego starcia należało upatrywać małego faworyta. To bowiem ten zespół lepiej spisywał się wiosną, choć ostatnie dwa mecze jemu nie wyszły. Była też jednak druga strona medalu. To ekipa Piotra Stokowca znajdowała się na większym musiku, co nie musiało jej ułatwiać zadania.

Trener mielczan ponownie w środku pola postawił na duet Arkadiusz Kasperkiewicz – Grzegorz Tomasiewicza, co mogło oznaczać, że ważne będzie zabezpieczenie właśnie tej strefy. W porównaniu do poprzedniego meczu doszło jednak do kilku zmian w podstawowej jedenastce, w której oglądaliśmy teraz Macieja Domańskiego, Bożidara Czorbadżijskiego i wracającego po kontuzji Rafała Strączka.

I tak zestawiona drużyna od początku spisywała się bardzo dobrze. To mielczanie byli zespołem lepszym, który nie miał problemów z dostarczaniem piłki w okolice pola karnego gospodarzy. I przede wszystkim zagrażali bramce strzeżonej przez Kacpra Bieszczada.

Już w pierwszych minutach było groźnie po strzałach Mateusza Żyro i Oskara Zawady. Ten pierwszy huknął z pierwszej piłki, ale ta minimalnie minęła bramkę miejscowych. Z główką tego drugiego poradził sobie natomiast golkiper "Miedziowych".

Mielczanie z łatwością przejmowali futbolówkę i szybko przechodzili do kolejnych ataków. Bieszczada zaskoczyć próbował Krystian Getinger, lecz bramkarz gospodarzy, z problemami, ale jednak przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Ładnie przymierzył również Maksymilian Sitek, ale tuż nad bramką.

Zagłębie próbowało się odgryzać, ale przyjezdni byli bardzo skoncentrowani i nie dopuszczali do większego zagrożenia pod własną bramką. Raz jednak kibicom mielczan serca mocniej pewnie zabiły, kiedy mocno dośrodkował Erik Daniel, ale Martin Dolezal nie zdołał dojść do piłki.

Dużo groźniejsza była odpowiedź PGE Stali, kiedy po kapitalnym podaniu Grzegorza Tomasiewicza na bramkę pognał Zawada i uderzył mocno w stronę dalszego słupka, ale piłka przeleciała tuż obok.

Zaraz przed przerwą z gola cieszył się Mateusz Matras, ale okazało się, że był na pozycji spalonej i na przerwę obie drużyny schodziły z bezbramkowym remisem, który z pewnością bardziej cieszył lubinian.

Pierwsza odsłona skończyła się od nieuznanej bramki, a druga zaczęła od wycofanej decyzji o rzucie karnym. Pierwotnie arbiter wskazał bowiem na wapno, uważając, że Sasa Balić faulował Sitka, ale po obejrzeniu tej sytuacji zmienił decyzję.

Mielczanie nie mieli w tym dniu szczęścia, ale w końcu ono się do nich uśmiechnęło. Z rzutu rożnego dośrodkował Maciej Domański, powstało spore zagrożenie, już w zasadzie leżąc główkował Matras, a ostatecznie Zawada wepchnął futbolówkę do bramki. Było to jak najbardziej zasłużone prowadzenie przyjezdnych.

Po wyjściu na prowadzenie mielczanie dali się zepchnąć do defensywy i coraz częściej w opałach znajdował się Strączek. Mielecki bramkarz pokazał jednak klasę po uderzeniach Daniela i Cheikhou Dienga, a próba Łukasza Łakomego minęła jego bramkę. Napór Zagłębia rósł i w końcu gospodarze dopięli swego.

Teraz to oni znajdowali się w lepszej sytuacji. Po gościach widać bowiem było ubytek sił, a miejscowi mogli poczuć wiatr w żaglach.

Mielczanie sami im jednak podali rękę, a dokładniej uczynił to Strączek, który w 79 minucie niepotrzebnie wybiegł za pole karne, źle wybił piłkę głową, przejął ją Daniel i strzałem z ok. 40 metrów wyprowadził "Miedziowych" na prowadzenie. Interweniować próbował jeszcze Getinger, ale futbolówka wpadła idealnie pod poprzeczkę.

Po tym ciosie gracze PGE Stali nie byli już w stanie się podnieść, tym bardziej że kilka minut później do odrobienia mieli już dwie bramki.

Zespół Adama Majewskiego doznał więc kolejnej przegranej, która musi dawać dużo do myślenia. W grze PGE Stali Mielec wszystko było w porządku, dopóki nie wyszła na prowadzenie. Po tym skupiła się tylko i wyłącznie na obronie, co nie skończyło się dobrze.

Zagłębie Lubin – PGE Stal Mielec 3:1 (0:0)

Bramki: 0:1 Zawada 56, 1:1 Dolezal 71-głową, 2:1 Daniel 79, 3:1 Dolezal 84-głową

Zagłębie: Bieszczad – Chodyna, Kopacz, Chancellor, Balić ż (55 Bartolewski) – Szysz (46 Dieng), Scekić (55 Hinokio, 82 Pieńko)), Łakomy, Starzyński (70 Poręba), Daniel – Dolezal. Trener Piotr Stokowiec.

PGE Stal: Strączek – Czorbadżijski, Matras, Flis – Żyro, Kasperkiewicz (73 Urbańczyk), Tomasiewicz, Getinger – Sitek (82 Maj ż), Zawada ż (69 Steczyk), Domański. Trener Adam Majewski

Sędziował Krasny (Kraków). Widzów 2079.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24