Urodził się w Radomiu, tam też stawiał swoje pierwsze kroki na koszykarskim parkiecie. Była Piotrkówka, potem AZS, z którym "zrobił" dwa awanse.
- Gdy pojawiła się oferta ze Znicza nie zastanawiałem się zbyt długo. Wiedziałem, że ten zespół będzie mocny, chociaż wtedy nikt nie mówił o ekstraklasie. - wspomina Łukasz, który szybko wypracował sobie miejsce w pierwszej piątce jarosławskiej drużyny, bo imponował walecznością i zaangażowaniem.
Mocny fizycznie skrzydłowy doskonale radził sobie w obronie. Był jednym z głównych autorów największego sukcesu klubu.
Coraz lepszy
Ostatnio coraz lepiej poczyna sobie również w ataku, jego mocną stroną są rzuty z dystansu.
- Bez wątpienia zrobił największe postępy ze wszystkich naszych zawodników. Widać w nim chęć sportowego awansu - ocenia Łukasz Pieniążek, dyrektor sportowy Znicza.
Trener Stanisław Gierczak dodaje: - To ambitny i żywiołowy gracz, na którego zawsze mogę liczyć.
Jest lubiany zarówno przez kolegów z drużyny jak również przez jarosławskich kibiców. W Jarosławiu mówią na niego "Majonez" i "Maja".
- Czuje się tutaj bardzo dobrze. Zżyłem się z tym miastem i z ludźmi - podkreśla koszykarz Znicza.
Typowy walczak
- Jest typowym walczakiem. Na boisku daje z siebie wszystko. Nie ma dla niego straconych piłek, taki zawodnik to skarb. Potrafi dogadać się z każdym, to naprawdę świetny koszykarz i kumpel. W tym sezonie jest chyba w życiowej formie - komplementuje kolegę Witalij Kowalenko.
Majewski urasta na prawdziwego lidera jarosławskiej drużyny. Między innymi dlatego został wybrany na nowego kapitana zespołu. W opinii fachowców już wkrótce może trafić do reprezentacji Polski, ale pytany o to odpowiada skromnie.
- Każdy sportowiec powinien stawiać sobie jakieś cele. Jak zaczynałem grać w koszykówkę to właśnie ekstraklasa była moim największym marzeniem. To się spełniło więc teraz staram się dobrze reprezentować klub. Musimy utrzymać ekstraklasę w Jarosławiu. Na razie nie myślę o kadrze, ale za rok, kto wie.
Majewski jest magistrem wychowania fizycznego (studiował w Radomiu oraz Białej Podlaskiej). Po zakończaniu kariery sportowej chciałby zostać trenerem.
- To fajna sprawa. Prowadziłem już zajęcia z młodymi adeptami koszykówki w Radomiu. Zespół nazywał się Tryk 88 AZS. Z miłą chęcią do tego wrócę.