Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobił partnerkę - poroniła w piątym miesiącu ciąży

Ewa Gorczyca
Sąd Okręgowy w Krośnie skazał 33-letniego mieszkańca Sanoka na 2,5 roku pozbawienia wolności. Zdaniem sądu - przemoc doprowadziła do poronienia ciąży przez jego konkubinę.

Lekarze zeznający przed sądem nie mieli wątpliwości. Agnieszka P. była w ciąży i straciła ją.

Sąd uznał, że stało się to po tym, jak została pobita przez swojego konkubenta. Dariusza J. Mężczyzna kopał ją w klatkę piersiową, brzuch i plecy, uderzał pięścią po głowie. Przestał dopiero wtedy, gdy poprosiła, żeby nie bił.

Proces w tej sprawie toczył się przez pół roku w Sądzie Okręgowym w Krośnie. Dariusz J. nie przyznał się do winy. Zaprzeczył, aby sytuacja z pobiciem miała w ogóle miejsce. Przedstawił inną wersję niż jego konkubina. Mówił, że gdy któregoś dnia wrócił do domu, Agnieszka płakała. Gdy dociekał, co się stało, odpowiedziała mu, że gdy była w ubikacji "coś z niej wypadło".

Według ustaleń sądu - w lutym 2008 roku 25-letnia wówczas Agnieszka P. trafiła na izbę przyjęć oddziału ratunkowego sanockiego szpitala z krwawieniem z dróg rodnych. Lekarz, który ją badał potwierdził, że jest w ciąży. Gdy sześć tygodni potem badała ją inna lekarka, USG wykazało, że kobieta w ciąży już nie jest.

- Pomiędzy datami obu tych badań musiało dojść do przerwania ciąży i fakt ten nie budzi żadnych wątpliwości - mówił sędzia Janusz Szarek. - Potwierdza go dokumentacja lekarska, zeznania lekarzy i biegłego w zakresie ginekologii. Problemem pozostawało to, w jaki sposób ta ciąża została przerwana.

Sama Agnieszka P. jeszcze podczas śledztwa zaprzeczała, że była w ciąży. Gdy prokurator pokazał jej dowody, zmieniła zdanie i opowiedziała, w jaki sposób doszło do jej utraty. Nie pamiętała dokładnej daty, gdy to się stało.

Z jej relacji wynikało, że oboje z Dariuszem J. pili tego dnia alkohol. Doszło między nimi do kłótni. Dariusz J. miał pretensje o Witolda S, poprzedniego partnera Agnieszki. Kobieta miała z nim dziecko.

Dariusz podejrzewał, że Agnieszka zdradza go z dawnym przyjacielem. W czasie burzliwej wymiany zdań Agnieszka P. powiedziała Dariuszowi, że jest w ciąży z Witoldem. Mężczyzna wpadł w złość. Uderzył ją w twarz, ona nie została mu dłużna. Wtedy uderzył ją tak, że upadła na podłogę i zaczął kopać. Kilka razy w plecy, raz w okolice klatki piersiowej i brzucha. Prosiła, żeby przestał. Zrobił to, ale wówczas poczuła silny ból w dole brzucha, przypominający ból porodowy.

Co stało się z 5-miesiecznym płodem? Agnieszka zeznała, że nie wie.

- Odpowiedź na to pytanie zna tylko oskarżony - uważa Izabela Jurkowska-Hanus, prokurator rejonowy w Sanoku, która była w procesie oskarżycielem. Jednak Dariusz J. nie przyznawał się do tego, by miał coś wspólnego z faktem przerwania ciąży. Śledczy, którzy szukali szczątków noworodka, nie natrafili na żaden ślad.

Sąd nie uwierzył Dariuszowi J, który raz przyznawał, że wiedział o ciąży swojej partnerki, a raz zaprzeczał. - A przecież powinien był wiedzieć, bo w lutym, gdy Agnieszka P miała krwawienie, sam dzwonił na pogotowie a w kartotece szpitalnej był podany jako osoba upoważniona do uzyskania informacji o stanie pacjentki - argumentował sędzia Szarek.

Sprawa na wokandę trafiła dopiero kilka lat po zdarzeniu. Wyszła na jaw po tym, jak na dworcu w Sanoku znaleziono zmasakrowane ciało Witolda Sz, byłego partnera Agnieszki P. Okazało się, że sprawcą śmiertelnego pobicia jest Dariusz J.

Mężczyźni spotkali się przypadkiem późnym wieczorem. 33-latek wpadł we wściekłość, gdy Witold S. nazwał kobietę, z którą obaj byli związani "k...ą". Skopał mężczyznę, którego nadal traktował jako rywala, tak, że nie miał szans na przeżycie. W tej sprawie prawomocny wyrok zapadł w listopadzie 2012 roku. Dariusz J. został skazany na 11 lat więzienia.

Według sądu Agnieszka P. bała się agresywnego i zazdrosnego partnera. - To nie był związek, w którym wszystko układało się bezkonfliktowo - podkreślił sędzia.

Sąd dał wiarę zeznaniom Agnieszki P. Uznał, że przemoc ze strony mężczyzny doprowadziła do tego, że kobieta straciła ciążę i skazał Dariusza J. na 2,5 roku pozbawienia wolności (wyrok jest nieprawomocny).

Sędzia Janusz Szarek podkreślił, że proces był nietypowy. - Rzadko się zdarza, by tego typu czyny trafiały na wokandę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24