Podkarpaccy urzędnicy nie znają języka migowego

- Na jakie trudności najczęściej natrafiają niesłyszący na Podkarpaciu?

- Z naszych dwuletnich badań wynika, że najbardziej dotkliwe są bariery instytucjonalne. Osoby niesłyszące mają trudności w komunikowaniu się z urzędnikami, bo ci rzadko kiedy znają język migowy. Jest jednak szansa, że się to zmieni po wprowadzeniu ustawy, która dostosuje nasze przepisy do standardów europejskich. Tak by w każdym urzędzie była osoba, która będzie umiała się porozumieć z osobą niesłyszącą.

- Dostęp do kursów języka migowego nie jest z pewnością problemem, bo sami je organizujecie?

- Zainteresowanie nimi jest zdecydowanie mniejsze w porównaniu z nauką języków obcych. A przecież urzędnicy mają częściej kontakt z osobami niesłyszącymi niż z obcokrajowcami. Samych tylko podopiecznych Polskiego Związku Głuchych na Podkarpaciu jest ponad 4 tysiące. Ile jest dokładnie takich osób w regionie, nie wiemy, bo tego typu statystyki nie są niestety prowadzone.

- Nieznajomość języka migowego to chyba nie jedyna przeszkoda na naszym rynku pracy?

- Częstym problemem jest to, że osoby niesłyszące nie podejmują pracy, bo nie chcą stracić renty socjalnej. Mimo że jest ona niska, to przynajmniej pewna bo z pracą różnie bywa. Z rezerwą do niesłyszących podchodzą też pracodawcy. Dziś mogą oni liczyć na ulgi, ale to może się zmienić, bo szykują się zmiany w przepisach. Na razie niewiele jednak o nich wiadomo.