Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podkarpacka załoga ukończyła morderczy, 24-godzinny wyścig w Dubaju

Bartosz Gubernat
W wyścigu wystartowało 86 załóg z całego świata.
W wyścigu wystartowało 86 załóg z całego świata. Archiwum Bartosza Opioły
Po zakończeniu trzeciej zmiany Bernd Kleinbach był tak wyczerpany, że z auta musieli wyjąć go koledzy. Na ostatniej, w czasie jazdy Bartkowi z wysiłku puściła się z nosa krew.

A to ciekawe

A to ciekawe

- Samochód, którym startuje ekipa z Rzeszowa to pucharowe porshe GT3. Auto z tylnym napędem ma pod maską 3,6 litrowy silnik benzynowy o mocy 390 KM.

- Średni czas przejazdu jednego okrążenia w Dubaju to dwie minuty i dziesięć sekund. Z tankowaniem auta i wymianą opon wzrasta do 7-8 minut.

- W ciągu 24 godzin załoga z Rzeszowa przejechała w sumie 453 okrążenia po 5,5 km każde

- Samochody w wyścigu startują podzielone na osiem klas, podzielonych ze względu na parametry techniczne oraz rodzaj silnika (osobne klasy obowiązują dla diesli i benzyniaków)

- Załoga musi liczyć od 2 do 5 zawodników. Ekipa techniczna to osiem osób. Każdy ma określone zadanie, od wymiany opon, przez tankowanie, naprawy i czyszczenie szyb, po zdalną kontrolę temperatury silnika i łączność z kierowcą.

- W czasie wyścigu nasz zespół zużył sześć kompletów opon, ok. 1400 litrów paliwa i trzykrotnie uszkodził nadwozie auta.

- Średnia prędkość na trasie to 140 km/h. W najszybszych partiach toru kierowcy osiągają nawet 240 km/h.

- Gdyby przed rozpoczęciem wyścigu ktoś mi powiedział, że będę musiał spędzić za kółkiem 10 godzin, pewnie bym nie wystartował. Ale kiedy mkniesz przed siebie z prędkością dochodzącą do 240 km/h nie masz czasu myśleć o tym, czy jesteś zmęczony. Ciśniesz pedał gazu do spodu i połykasz kolejne kilometry. Jak wielki kawał roboty wykonałeś zdajesz sobie sprawę dopiero następnego dnia, kiedy boli cię dosłownie każdy mięsień - mówi Bartosz Opioła z Rzeszowa.

Auto na statek, ekipa do samolotu

Kilka dni temu rzeszowianin wraz z Pawłem Kowalskim i Rafałem Mikrutem wrócił z upalnego Dubaju. Między 13 a 15 stycznia startowali tam w corocznym, 24-godzinym wyścigu rozgrywanym na torze Autodrome Dubai, który w ciągu najbliższych lat ma zostać jedną z aren cyklu Formuły 1. W stawce 86 załóg z całego świata byli jednym z czterech polskich zespołów. Występ poprzedziły staranne przygotowania i wrześniowy start w dwunastogodzinnym wyścigu na węgierskim Hungaroringu w Budapeszcie.

Białe porshe GT3 należące do podkarpackiego teamu do Dubaju nadano w porcie w Rotterdamie w grudniu. Na miejsce dotarło w jednym z kilkudziesięciu kontenerów na potężnym statku towarowym. Opioła, Mikrut i Kowalski do Zjednoczonych Emiratów Arabskich dolecieli samolotem, na kilka dni przed startem. Na miejscu czekał na nich Bernd Kleinbach, niemiecki kierowca wyścigowy z dziesięcioletnim stażem.

Kiks Niemca

Dzień wyścigu dla naszych zawodników zaczął się o siódmej rano. W prawie trzydziestostopniowym upale ośmiosobowa ekipa techniczna przeglądnęła i zatankowała auto. Potem przyszedł czas na rozgrzewkę i kwalifikacje.

- Wypadliśmy w nich nieźle. Na 86 załóg uzyskaliśmy 56. czas. Tak więc już na starcie mieliśmy za plecami 27 wozów. Wyścig wystartował punktualnie o godz. 14. Jako pierwszy za kółkiem usiadłem ja. Przejechałem godzinę i czterdzieści minut, wyprzedzając kolejnych jedenaście załóg - relacjonuje Opioła.

Na pierwszym postoju rzeszowianina zmienił Kleinbach, w którym z racji na staż wielu upatrywało lidera naszej ekipy. Niestety po przejechaniu dwunastu okrążeń Niemiec popełnił fatalny błąd.

- Zamiast czwórki wrzucił dwójkę i popsuł sprzęgło. Po tej przygodzie auto spędziło w boksie trzy godziny. Straciliśmy mnóstwo czasu, ale na szczęście awarię udało się usunąć - mówi Opioła.

Jak jeździsz kobieto!

Po przymusowym postoju Porshe powróciło na tor kierowane przez Rafała Mikruta. Dębiczanin poprawnie przejechał półtora godziny. Za kierownicą zmienił go Kowalski. Mniej więcej na półmetku zmagań wspomóc naszą załogę zdecydował się Adam Kornacki, znany dziennikarz motoryzacyjny stacji TVN Turbo. On także startował w wyścigu, tyle, że z inną ekipą.

Prawdziwe schody zaczęły sie pod koniec zawodów. Najpierw, po kolizji z żoną byłego kierowcy F1 - Ralfa Schumachera, do boksu z płonącym kołem zjechał Kowalski, który zrezygnował z dalszej jazdy. Potem po zakończeniu swojej trzeciej zmiany ok. 9.30 rano zaniemógł Kleinbach.

- Był tak wyczerpany, że mechanicy musieli pomóc mu wysiąść z auta. Kiedy go puścili, osunął się na ziemię. O tym, że organizm jest na skraju wyczerpania przekonałem się też ja, kiedy w czasie jazdy samoczynnie puściła mi się z nosa krew. Końcówkę wyścigu w burzy piaskowej jechałem na zmianę z Rafałem, który minął linię mety - opowiada Opioła.

Za rok po wygraną

Ostatecznie nasi zawodnicy zameldowali się na mecie na 47. miejscu w klasyfikacji generalnej. W klasie 997, zrzeszającej pucharowe auta marki Porshe byli czwarci. Wszyscy zgodnie zapowiadają, że za rok nikt nie pomyli biegu i powalczą o zwycięstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24