- To rodzinny dom mojej żony Haliny - zaznacza na początku Krzysztof Kłaniecki z Hureczka. - Było nam tam dobrze. Wiele z niego nie zostało. Do środka lepiej nie wchodzić. Strop może się zawalić w każdej chwili - przestrzega.
Uratowali psa
Była sobota, po godzinie pierwszej w nocy. Dyżurny Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu otrzymał zgłoszenie o palącym się drewnianym domu.
- Z informacji wynikało, że w środku mogą znajdować się mieszkańcy - mówi kpt. Marcin Lachnik, rzecznik prasowy KM PSP w Przemyślu.
- Po przyjeździe na miejsce zdarzenia przystąpiono do gaszenia płonącego budynku, równolegle prowadząc przeszukiwania pomieszczeń wewnątrz obiektu. W środku nie znaleziono ludzi, natomiast uratowano psa - dodaje. W akcji gaśniczej, która trwała ponad dwie godziny, brało udział 27 strażaków z Przemyśla i Medyki.
Okazało się, że lokatorzy wyjechali dwa dni wcześniej z rodziną do Zakopanego. Wrócili w niedzielę wieczorem.
Strażacy mocno ryzykowali
Gaszenie drewnianego domu nie było łatwą sprawą. Ratownicy ryzykowali życie przeszukując pomieszczenia, gdy nie było jeszcze wiadomo, że rodzina Kłanieckich jest dziesiątki kilometrów dalej. Na strażaków w każdej chwili mógł się zawalić strop.
- Widziałem cztery wozy bojowe. Było bardzo dużo dymu. Elektrownia po jakimś czasie dopiero wyłączyła prąd. Mogło dojść także do wybuchu, bo do domu podłączony jest gaz - wspomina świadek pożaru, jeden z mieszkańców Hureczka.
- Sąsiadka dzwoniła na straż, że mój dom się pali. Nie było komu ratować naszych rzeczy. Spalony dach zawalił się do środka - mówi Krzysztof Kłaniecki. - Obok spalonego domu jest drugi, murowany. Jest tam rodzina od strony żony. Aktualnie tam mieszkamy, ale jest bardzo ciasno. Tęsknimy za swoim - przyznaje.
Dom państwa Kłanieckich nie nadaje się do zamieszkania. Nie można się do niego nawet zbliżyć. Wokół budynku jest taśma. Strop nasiąknięty deszczem może ulec dalszemu zawaleniu.
- Nie cofniemy czasu. Dom trzeba rozebrać do ziemi. Chciałbym postawić taki sam, ale już murowany. Skąd na to wszystko wziąć pieniądze. My nie mamy pracy - martwi się mężczyzna.
Potrzebna jest pomoc
Z panem Krzysztofem spotkał się już Zbigniew Zawalski, sołtys Hureczka.
- Pogorzelcy powinni na razie zamieszkać u rodziny w sąsiednim domu. Niestety nie jest on podłączony do sieci elektrycznej - zaznacza Zawalski. – Mile widziana jest pomoc finansowa, aby zakupić piec do ogrzania budynku zimą. Do tego potrzebny będzie opał. Przydadzą się kołdry, pościele, bielizna, ciuchy, które został zalane w pożarze.
Przyczyną pożaru drewnianego domu w Hureczku było najprawdopodobniej zwarcie instalacji elektrycznej.
Zobacz także: Ogromny pożar magazynu w Przemyślu. W akcji kilkanaście zastępów strażaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- To on stworzył Dagmarę Kaźmierską. Dziś nie chce się do niej przyznać
- Znamy prawdę o stanie zdrowia Santor. Piosenkarka pokazała się publicznie po operacji
- Ludzie zachwycają się bratową teścia Kondrata. Piszą jej, że ma niezwykłą urodę
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce