Kraczkowa k. Rzeszowa. Czwartek. Wczesne popołudnie. Na poboczu "czwórki" palą się znicze. W tym samym miejscu, gdzie w niedzielę zginęły cztery osoby.
- Wszyscy mówili o tym wypadku. I radio. I telewizja. W gazetach pisali. Musieli słyszeć. Ale kierowców to widać nic nie nauczyło - starszy mężczyzna patrzy na samochody, które pędzą przez kurtynę deszczu. - Nic sobie nie robią ze znaków. Prują jak szaleni. Tu tak zawsze - macha ręką.
Zginęło czworo ludzi
Cztery dni wcześniej. Jest kilkanaście minut po 13. Jadący od strony Rzeszowa w kierunku Łańcuta 21-letni kierowca opla tigry próbuje zmienić pas na lewy. Od strony Rzeszowa, obok, lewym pasem, jedzie bmw 750. Za kierownicą siedzi 47-letni niemiecki przedsiębiorca z żoną i córeczką. Pada. Jest ślisko. Kierowca opla najpewniej przez nieuwagę nie zauważa go i skręca wprost pod maskę beemki. Po zderzeniu opel szybuje ponad drogą i wypada poza jezdnię.
Kierowca bmw traci panowanie nad kierownicą i zjeżdża na przeciwny pas. Najpierw zderza się z jadącym od strony Łańcuta fiatem cinquecento. Siła uderzenia wyrzuca fiata do rowu. Potem bmw zderza się jeszcze z reanault clio.
Taka jest wstępna rekonstrukcja tragicznych zdarzeń na krajowej "4"., do których doszło w pobliżu przystanku autobusowego przy restauracji "Paola".
Na miejscu zginął kierowca fiata i jego dwoje pasażerów. Małżeństwo z Rzeszowa (66 i 59 lat) wracało - nie jak mówiły plotki: z komunii wnuczki, ale z giełdy staroci. Wraz z nimi podróżowała 61-letnia kobieta.
21-latek z Krzemienicy, Tomasz P., zmarł w szpitalu. Lekarze długo walczyli o jego życie, ale reanimacja nie pomogła. Do szpitala trafiła także pasażerka renault. Troje innych pasażerów tego auta wyszło z wypadku cało. Podobnie, jak kierowca i jego rodzina z bmw.
Więcej krzyży niż drzew
- Przez Kraczkową jedzie się już jak przez cmentarz. Pełno krzyży na poboczach. Wydaje się, że to powinno dawać ludziom do myślenia. Ale nie zwalniają - mówią nasi Czytelnicy.
Niedzielny wypadek to kolejny w czarnej serii tragedii na odcinku od Rzeszowa do Łańcuta.
- Od lat to najbardziej niebezpieczna droga na Podkarpaciu - nie ma wątpliwości podkom. Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. - Trasa jedynie rok temu była bezpieczniejsza. Ale tylko, dlatego że w remoncie.
Listopad 2004. Troje młodych ludzi przechodzi przez jezdnię. Zza zakrętu wypada toyota. Uderza w pieszych. 17-letnią Patrycję siła uderzenia odrzuca na przeciwległy pas ruchu. Na nastolatkę najeżdża wówczas skoda. Na miejscu ginie również młody mężczyzna.
Styczeń 2010. Środek nocy. Kierowca renault uderza w ogrodzenie jednej z posesji. 20-latek ginie na miejscu.
Sierpień 2005. Młody kierowca bmw, wyprzedzając, uderza w volkswagena jettę, a ten w jadącego przeciwnym pasem citroena. Na miejscu giną cztery osoby. Dwie kolejne umierają w szpitalu.
Maj 2005. Młody kierowca wyjeżdża z salonu samochodowego. Choć może skręcić tylko w prawo, na Rzeszów. To przecina dwa pasy i pruje na Łańcut. Dochodzi do kraksy.
[obrazek2] Tyle zostało z opla tigry. (fot. Krzysztof Łokaj)114 wypadków
Można być jeszcze tak długo przypominać tragedię za tragedię. Na feralnym odcinku, tylko między Rzeszowem, a Łańcutem, w ciągu ostatnich pięciu lat, doszło aż do 114 wypadków i 1310 kolizji! Zginęło 27 osób, a 156 zostało rannych. Dlaczego?
- Nadmierna prędkość, to kardynalny grzech kierowców. Cztery pasy na prostym odcinku prowokują do szaleńczej jazdy. Nie pomaga nawet fotoradar - tłumaczy policjant.
Mieszkańcy okolicznych domów i pracownicy firm skarżą się policjantom, że aby przejść na drugą stronę czekają nieraz po kilkanaście minut.
- A nawet wtedy przejście przez jezdnię to walka o życie - mówi Roman Bąk z Łańcuta, który przyjechał na zakupy do hurtowni Sezam.
Policjanci z drogówki obserwują, jak często kierowcy lekceważą tu podwójną linię ciągłą. Łamią przepisy, by skrócić drogę do domów.
- Gdy skończył się remont, część znaków stopujących kierowców znikła. Efekty widać od razu. Kierowcy wciskają gaz do dechy. Więcej tu krzyży niż drzew - mówi Międlar.
Potrzebna autostrada i obwodnice
Czy jest szansa, aby na naszych drogach było bezpieczniej?
- Drogi na Podkarpaciu są głównie jednojezdniowe. Taka też jest "czwórka". Na przeważających odcinkach tej drogi kierowców, jadących w przeciwnych kierunkach, oddzielają tylko znaki wymalowane na drodze - mówi dr inż. Lesław Bichajło z Zakładu Dróg i Mostów Politechniki Rzeszowskiej. - To zresztą nie jedyny problem. Nie mamy odseparowanego ruchu lokalnego od tranzytowego. To w dużej mierze zmieni się dopiero, gdy powstanie autostrada i wszystkie zaplanowane obwodnice. Wtedy droga krajowa nr 4 nabierze charakteru regionalnego, a ruch ciężarówek się zmniejszy.
Zdaniem eksperta, na bezpieczeństwo drogi duży wpływ ma też widoczność, jakość oznakowania, szorstkość nawierzchni.
- Poprawie warunków sprzyjają nowoczesne, np. odblaskowe oznakowania grubowarstwowe, które w czasie deszczu są lepiej widoczne niż linie malowane - dodaje Bichajło.
Po remoncie ma być bezpieczniej
We wrześniu 2008 r. rozpoczęto remont krajowej "czwórki". Prace objęły odcinek o długości ok. 55 km, od Machowej do Łańcuta. Przebudowa miała poprawić m. in. bezpieczeństwo na trasie.
- W tym celu powstały nowe wysepki na skrzyżowaniach, które mają kanalizować ruch. Przebudowano także zatoczki autobusowe. Powstały chodniki dla pieszych. W Łańcucie stanęły betonowe bariery, które rozdzieliły kierowców, jadących w przeciwnych kierunkach - wymienia Joanna Rarus, rzecznik rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Czy takie zapory, zapobiegające czołowym zderzeniom, staną też w innych miejscach feralnego odcinka?
- W tej chwili nie. Niewykluczone jednak, że tak stanie się w przyszłości - dodaje Joanna Rarus.
Na świecie pracuje się nad rozwiązaniami dróg tzw. "samoobjaśniająch się". Takich, które sprzyjają wczesnemu rozpoznawaniu przebiegu trasy, zbliżających się skrzyżowań, nawiązujących swą geometrią i rozwiązaniami do charakteru terenu, przez który przebiegają, "sugerujących" kierowcom sposób jazdy.
- Wiele z nowoczesnych rozwiązań jest wprowadzanych również w naszym kraju - podkreśla Bichajło. - Nie możemy jednak zapominać, że w systemie człowiek - pojazd - droga, właśnie człowiek jest najsłabszym ogniwem. Nawet najlepsza droga może nie ochronić kierowców rozwijających nadmierną prędkość, niezachowujących odpowiedniej ostrożności i ignorujących znaki drogowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Na co Anita Sokołowska przeznaczy wygraną? Zaskakująca odpowiedź jej partnera
- Edward Miszczak w ogniu pytań! Brakuje mu słów w rozmowie o Dagmarze Kaźmierskiej
- Co się dzieje na głowie Sykut-Jeżyny? Kolejny tydzień i kolejna zmiana [ZDJĘCIA]
- Żona Stuhra wyjada po nim resztki i się tym chwali! Wymyśliła na to nową nazwę