Politolog: wybory samorządowe są coraz mniej polityczne

- Podkarpacie to bastion PiS. Okazuje się, że było tak do wyborów samorządowych. W drugiej turze kandydaci wystawieni przez tą partię wygrali jedynie w Głogowie Małopolskim, Dębicy i Nowej Sarzynie. To chyba dość zaskakujący wynik?

- To zależy, jak na te wyniki popatrzeć. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że zupełnie inaczej pojmujemy wybory samorządowe. Po 20 latach ludzie zaczęli rozumieć istotę samorządu. Nie są ważne względy polityczne, a wyłącznie praktyczne. Istotne są umiejętność ściągania pieniędzy do budżetu gminy z zewnątrz i realizowanie inwestycji. Jeszcze niedawno kandydat startujący z PiS miał większe szanse na wygraną. To się sprawdzało kiedyś. Teraz nie ma już tak łatwych przełożeń. Oprócz tego, że wybory samorządowe stały się mniej polityczne, trzeba na nie spojrzeć na nie z innej strony. Bez wątpienia te wybory samorządowe to porażka PiS.

- Gdzie należy szukać przyczyn tej porażki? Niższa frekwencja w drugiej turze wyborów mogła wpłynąć na słabszy wynik PiS?

- Na pewno na słabszy wynik nie wpłynęła niższa frekwencja. Niezależnie od pogody starsze panie zawsze brały udział w głosowaniu. PiS ma bardzo zdyscyplinowany elektorat. Taka, a nie inna frekwencja na pewno nie przełożyła się na słabszy wyniki tej partii. Myślę, że wbrew temu, co się mówi, PiS nigdy nie był zwolennikiem samorządu. W tej kampanii wyborczej bardziej udawał zatroskanie o samorząd. Nie sposób tego nie zauważyć.
- Na prezydentów i burmistrzów wybrano kandydatów niezależnych. Jak wytłumaczyć ten fakt?

- Odpowiedź jest prosta. Partie już obrzydły ludziom. Co duże ugrupowania mogą zaproponować w swoich programach? Wyborcom nikt nie musi podpowiadać, że trzeba wyremontować drogę. Do tego nie jest im potrzebny guru. Oni to wszystko widzą.