Polonii Przemyśl potrzebny jest wstrząs

- To stanowczo za skromnie, aby realnie myśleć o awansie - narzekają jej kibice.
- Stali Sanok nie dogonimy, a już przegoniła nas Siarka.

Spore zaciekawienie i zarazem zaskoczenie wzbudziła obecność na ostatnim meczu Polonii z Czarnymi Jasło znanych szkoleniowców-menedżerów: Jerzego Złomańczuka z GKS Bełchatów i Ferdynanda Kanasa z Resovii.

- Czyżby po kilku niepowodzeniach naszej drużyny zanosiło się na zmianę trenera? - dywagowali kibice klubu obchodzącego w tym roku swoje 100-lecie.

Na razie, Ryszard Federkiewicz może być spokojny o pracę w Polonii, ale z pewnością do końca taki nie jest. Jego chyba najbardziej niepokoi nie tyle zła gra podopiecznych, co mierna skuteczność.

Ciułaniem punktów, zwłaszcza u siebie (tylko jedno zwycięstwo, dwa remisy i porażka), nie da się wywalczyć drugiego miejsca w końcowej tabeli, premiowanego awansem.

A ten ma być ukoronowaniem jubileuszowych obchodów przemyskiego klubu.

- Zmiana trenera byłaby teraz największą głupotą. Co to da? - uważa Adam Lisowiec, prezes Polonii.

- Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, aby zespół prezentował się korzystnie wiosną. Zorganizowaliśmy zimowy obóz, sprowadziliśmy nowych zawodników, jesteśmy w stałym kontakcie z drużyną i trenerem. Rozmawiamy, rozważamy, dyskutujemy, wspólnie szukamy przyczyn słabszej postawy. Podobnie jak kibice, także nie jesteśmy zadowoleni z gry, ani wyników. Ale liczymy, że nastąpi przełom, bo przecież nasi piłkarze potrafią znacznie więcej.

A czym się zajmowali na sobotnim meczu Złomańczuk i Kanas?

Obserwowali grę młodych piłkarzy. Jak udało się nam ustalić, do ich notesów trafiły dwa nazwiska polonistów - obrońcy i napastnika.

Pewnie już wkrótce otrzymają oni szansę zaprezentowania się w meczach kontrolnych bezpośredniego zaplecza ekstraklasowego GKS Bełchatów.