Polonusi kochają Stal Mielec

- Ilu ludzi zrzesza fan club Stali w Nowym Jorku?

- Na razie jest nas sześciu, ale wierzę, że wkrótce będzie nas więcej. Chcemy w każdy możliwy sposób wesprzeć Stal i stowarzyszenie mieleckich kibiców "3xS". Ostatnio udało nam się załatwić koszulki dla pierwszego zespołu, w których Stal gra od kilku tygodni. Są one wzorowane na tych z lat 70., w biało-niebieskie, pionowe pasy. Muszę powiedzieć, że Stal jest bardzo popularna wśród polonusów. Szczególnie w okolicach Nowego Jorku i New Jersey. Kilka lat temu, na mecz Stali podczas turnieju polonijnego, przyszło ponad dwa tysiące osób, z czego dwie trzecie to kibice mielczan. Ostatnio rozmawiałem z jednym facetem w metrze i gdy dowiedział się, że jestem z Polski, od razu skojarzył fakt nie z Wałęsą, ale z Grzegorzem Lato.

- Jak często przylatujesz do Polski?

- Kilka razy w roku. Staram się, żeby mój przylot do kraju był związany z jakimś wydarzeniem piłkarskim z udziałem Stali Mielec. Teraz też przyleciałem specjalnie na mecz Stali z Cracovią. Innym razem pretekstem są ważne mecze ligowe, przykładowo z liderem tabeli. Od dwunastu lat, czyli od chwili wyjazdu z Polski, stało się to już tradycją.

- Zawsze towarzyszy Ci flaga nowojorskiego fan clubu Stali?

- Zawsze. Powstała sześć lat temu i od tego momentu jeździ po niemal całym świecie. Była w Norwegii, Szwecji, Anglii i rok temu na mudialu w Korei i Japonii. Wszędzie tam, gdzie się pojawia, wzbudza pozytywne emocje. Trudno sobie wyobrazić, jak wielu ludzi na całym świecie pamięta piłkarzy i klub z Mielca.