Polonusi na zakupach

- Na pewno są malowniczymi, bardzo spontanicznymi gośćmi - mówi Janusz Drąg, właściciel jednej z restauracji w centrum miasta. - Nie mają specjalnych życzeń, smakują im nasze propozycje. Z okazji Festiwalu nie zmienialiśmy menu na bardziej międzynarodowe. Szef kuchni proponuje dania kuchni tradycyjnie polskiej, angielskiej i śródziemnomorskiej, każdy znajdzie coś dla siebie.
Zdaniem właścicieli pracowni fotograficznej przy ul 3 Maja bardzo rozsądnymi klientami są goście ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. - Nie szaleją z wywoływaniem i robieniem zdjęć - mówią. Dokładnie przeliczają złotówki na dolary i euro. Dziwią się, że w Polsce tak drogo. Bardzo miłymi, bezpośrednimi klientami są np. Polacy z Ukrainy. Ogromnie ich cieszy pobyt w Polsce, to się czuje. Chcą stąd wywieźć dużo wspomnień, wiele utrwalonych także na zdjęciach.
Na klientki czekają wciąż zakłady fryzjerskie. - Młode tancerki są ostrożne, bo występując w zespołach ludowych nie mogą szaleć z kolorami na głowie. Ale w środę, kiedy festiwal będzie się kończył na pewno wiele będzie klientek z międzynarodowym rodowodem - twierdzą mistrzynie nożyczek.
- Wszyscy członkowie zespołu są zachwyceni Rzeszowem - mówi Urszula Sowa, opiekunka zespołu "Polanie" z Kanady. - Najwięcej czasu spędzają na próbach i spotkaniach z innym zespołami na miasteczku festiwalowym Politechniki.