Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Połowa drużyny z Suwałk trafiła do szpitala. Mecz Stal Rzeszów - Wigry będzie powtórzony

Tomasz Ryzner
Piłkarze Stali Sandeco będą gościć Wigry tej jesieni jeszcze raz.
Piłkarze Stali Sandeco będą gościć Wigry tej jesieni jeszcze raz. Krzysztof Kapica
Epidemia grypy żołądkowej w drużynie Wigier spowodowało, że jej mecz w Rzeszowie ze Stalą Sandeco nie odbył się. Połowa zespołu z Suwałk wylądowała w szpitalu. Spotkanie zostanie powtórzone w innym terminie.

Początkowo wydawało się, że mecz, pierwszy od 3 lat na Hetmańskiej przy jupiterach, dojdzie do skutku - obie drużyny odbyły rozgrzewkę. Jednak po zejściu do szatni, na boisku ponownie pojawiła się tylko jedenastka Stali. Mijała minuta za minutą, a piłkarzy z Suwałk nadal nie było widać. Kiedy na stadion przyjechała jedna, a potem druga karetka, jasnym się stało, że Wigry mają problem. Trybuny obiegła wieść, że rywale Stali doznali zatrucia. Lekarz stwierdził u dwóch piłkarzy objawy, u pięciu podejrzenie grypy żołądkowej.

- Już w drodze na stadion jeden z graczy poprosił o woreczki, bo czterem zawodnikom zbierało ich na wymioty. Myślałem, że to jakieś żarty. - wyjaśniał Zbigniew Kaczmarek, szkoleniowiec Wigier, które swoja bazę miały w hotelu Magnat w Głogowie. - Na stadionie sytuacja stawała się coraz poważniejsza. Właściwie prawie połowa drużyny nie nadawała się do gry, w tym obaj bramkarze. Nie mieliśmy kogo wystawić między słupki. Część zawodników, nawet ci, którzy nie czuli się dobrze, zgłaszała chęć gry, ale nie mogliśmy ryzykować ich zdrowiem. Lekarze stwierdzili, że odwodnienie organizmu połączone z dużym wysiłkiem może powodować omdlenia.
Stalowcy znów zeszli z murawy i pojawili się na nim godzinie 19.22 już w towarzystwie arbitrów. Jacek Małyszek z Lublina, sędzia główny odgwizdał najpierw początek meczu, po 10 minutach połowę, a po 15 koniec zawodów.

Nie oznacza to walkoweru dla Stali Sandeco. Dalsze decyzje w sprawie podejmie WG PZPN-u. Najprawdopodobniej spotkanie zostanie rozegrane w innym terminie.

- Nie jest to dobra sytuacja. Ponieśliśmy koszty organizacji meczu,. Nowy termin oznacza, że będziemy często grać co trzy dni. - wyjaśniał Jacek Szczepaniak, prezes Stali.

- Nam też nie jest wesoło. W klubie nie zbywa pieniędzy, a wyjazd z Suwałk do Rzeszowa, pobyt w hotelu, kosztował nas w sumie około 10 tysięcy złotych - dodał trener Wigier.

Zafrasowana minę miał tez Czesław Palik, coach rzeszowian.

- Jakieś fatum nad nami wisi. Też mamy problemy, kontuzji jest multum, ale miałem nadzieje, że dziś nam wreszcie zaskoczy.

Zamiast meczu ligowego stalowcy rozegrali na połówce boiska wewnętrzną gierkę. Okazała się pechowa, bo po ostrym wejściu Ukonu Mby Chukwuemeki na murawę padł będący ostatnio w dobrej formie Krzysztof Majda. Zawodnik Stali krzyczał i długo zwijał się z bólu. Do szatni udał się wprawdzie o własnych siłach, ale utykając, z opatrzoną kostka prawej nogi.

Więcej czytaj w poniedziałkowych Nowinach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24