Według przewodników Michniowiec leży zbyt blisko istniejącego przejścia drogowego w Krościenku. - Otwarcie granicy w Michniowcu nic nie daje turyście, który zmierza w ukraińskie góry - tłumaczy Stanisław Orłowski, przewodnik beskidzki. - On wciąż będzie miał wydłużoną drogę zarówno we wschodnie Bieszczady, jak i na Zakarpacie. A przecież powinno chodzić o to, żeby tę drogę skrócić.
Dlatego znacznie lepszym rozwiązaniem byłaby lokalizacja przejścia w Smolniku w gminie Lutowiska. - Jeszcze przed rokiem mówiło się, że to Smolnik będzie priorytetem, aż tu nagle zaczęto promować Michniowiec - twierdzą w Stowarzyszeniu "Karpaty".
Za opcją Michniowiec-Mszaniec lobbuje Wołodymyr Horbowy, mer Starego Sambora. Otwarcie drugiego przejścia w rejonie starosamborskim (pierwsze jest w graniczącej z Krościenkiem Smilnicy) byłoby ekonomiczną szansą dla ubogiego skrawka Ukrainy. Z kolei dla regionu zakarpackiego taką szansą byłoby przejście w Boberce, choć to jeszcze nie Zakarpacie. - Ale już dość blisko - zauważa Orłowski. - Ten rejon ukraińskich gór jest przez polskich turystów wciąż mało spenetrowany.
Przez Boberke i Borynię najbliżej do doliny Stryja i na Pikuj - najwyższy szczyt Bieszczadów. - Przejście Smolnik-Boberka jest również istotne dla ochrony przyrody w Bieszczadzkim Parku Narodowym - podkreśla Wojciech Wesołkin, przewodnik z Sanoka. - Skrócony dostęp na Zakarpacie rozładowałby ruch na zatłoczonych polskich połoninach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?