Pomóż, panie starosto!

-Panie starosto, pański jeden podpis może spowodować, że w Sanoku może upaść cały mały handel i mnóstwo ludzi zostanie bez pracy. Ratuj nas pan! - grzmiał właścicielki sklepu, u którego zgromadziło się kilku innych handlowców.
- Ci ludzie nie rozumieją, że wpuszczenie, bądź nie wpuszczenie do miasta dużych supermarketów, nie jest zależne od starosty. Tłumaczyłem, że moja rola polega wyłącznie na uzgodnieniu zezwoleń formalnych, określonych przepisami prawa - wyjaśniał starosta. Dodając, że najwięcej do powiedzenia w tej kwestii mają władze gminy.
Inny temat z handlowej łączki: - Jak mały handel ma bronić się przed rekinami typu hipermarkety? Czy w ogóle jest taka szansa? Po kilkuminutowej dyskusji wypracowano taktykę: samorząd powiatowy, wespół z samorządem gospodarczym, zorganizują seminarium poświęcone temu zagadnieniu i zaproszą nań handlowców.
- Panie starosto! Niech pan nas broni i nie dopuści, by w naszej miejscowości powstała planowana ubojnia bydła i trzody. My chcemy tu żyć! - z nutą w rozpaczy w głosie sygnalizował mieszkaniec Kostarowiec.
- Starałem się uspokoić mego rozmówcę, że zanim podejmiemy decyzję o warunkach zabudowy, będziemy żądać raportu, który określi wpływ tej inwestycji na środowisko. Ale i w tym przypadku dużo do powiedzenia będą miały władze gminy - mówił Bogdan Struś
Telefonowali także mieszkańcy Lalina (gm. Sanok), błagając o szybkie załatanie drogi wiodącej do Grabówki. - W sobotę będziemy gościli w naszej wiosce obraz Matki Bożej. Jak dotrze do nas po tych dziurach ? - stawiali argumnet nie do zbicia. Odpowiedź była natychmiastowa: jeszcze dziś, a najpóźniej jutro dotrze do kilka ciężarówek z tłuczniem i żwirem. Dziękuję, że podejmujecie się zorganizować ekipę, która rozgarnie żwir.