Poszukują właściciela tajemniczej "Mewy"

Nie w Mielcu, mieście lotniczym.

Rowery i parasolki to stali bywalcy podobnych biur. Zgubienie samolotu wydaje się nieprawdopodobne, ale jak się okazuje, bywa i tak.

Z dobrodziejstwem inwentarza

Razem z gruntem pod Park Przemysłowy Agencja Rozwoju Regionalnego MARR SA przejęła tajemnicze znalezisko: samolot PZL M20 Mewa.

- Wiele czasu poświeciliśmy na poszukiwanie właściciela. Nawet w pewnym momencie wydawało się, że się uda, ale nic z tego. Rzekomy właściciel ani myślał potwierdzać, że nim jest - mówi Zdzisław Klonowski, szef MARR.

Skorodowane blachy

Samolot nie nadaje się już do remontu. Stał około 10 lat na powietrzu. Stracił całe wnętrze i wiele elementów zewnętrznych. Blachy są tak skorodowane, że nikomu się nie opłaci ich odnawiać. Jeśli w najbliższym czasie nie znajdzie się właściciel Mewy, to niewykluczone, że samolot trafi do Biura Rzeczy Znalezionych.

To jednak może być trudne z dwóch powodów: formalnego - starostwo bada, czy samolot nie został zgłoszony do rejestracji jako statek powietrzny, i technicznego - magazyn biura to "garaż", w którym samolot raczej się nie zmieści.