Powiadomili o zaginięciu, którego nie było. Odpowiedzą przed sądem

Jak podaje policja w Kolbuszowej, informację o zaginięciu 23-letniego mieszkańca miejscowości Staniszewskie, kolbuszowscy policjanci otrzymali 3 lutego ok. godz. 17. Mężczyzna dzień wcześniej wyszedł z domu i odjechał z kolegami samochodem. Ponieważ przez blisko dobę nie nawiązał kontaktu z rodziną, a koledzy poinformowali bliskich, że odwieźli go w nocy do domu, zaniepokojona nieobecnością syna matka zgłosiła zaginięcie na policję.

- Natychmiast rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Policjanci skontaktowali się telefonicznie z jednym z kolegów, z którymi miał odjechać zaginiony. Znajomy oświadczył, że razem z zaginionym byli na dyskotece w Kolbuszowej, z której odwieźli go pod dom około godz. 3 w nocy następnego dnia - informują funkcjonariusze.

Do poszukiwań skierowano łącznie 23 policjantów i 38 strażaków z OSP na terenie gminy Raniżów oraz psa tropiącego.

- W trakcie trwania poszukiwań do Posterunku Policji w Raniżowie, zgłosili się dwaj koledzy zaginionego, z którymi 23-latek dzień wcześniej odjechał ze Staniszewskiego. Koledzy twierdzili, że ostatni raz widzieli 23-latka ok. godz. 3 nad ranem, gdy odwieźli go do domu. Jeden z nich, członek OSP Staniszewskie, aktywnie włączył się w akcję poszukiwawczą - relacjonują policjanci.

Jak dodają, 4 lutego ok. godz. 20.30 policjanci otrzymali informację od ojca zaginionego 23-latka, że syn wrócił do domu. Zaginiony oświadczył, że cały czas przebywał ze swoimi kolegami, z którymi odjechał dzień wcześniej, a którzy twierdzili, że nie wiedzą, gdzie jest.

Koszt przeprowadzonej akcji poszukiwawczej oszacowano na blisko 1900 zł. Dzisiaj skierowano wnioski o ukaranie do Sądu Rejonowego w Mielcu przeciwko dwóm 20-letnim kolegom zaginionego.

ZOBACZ:Zaginieni na Podkarpaciu. Zobacz kogo szuka policja