Prezes traktuje mnie jak powietrze

- Będzie pan wiosną grał w Resovii czy nie?

- O niczym innym nie marzę. Sęk w tym, że w żaden sposób nie mogę się porozumieć z prezesem Concordii Dariuszem Dzwonnikiem. A z tym klubem jeszcze przez pół roku wiąże mnie kontrakt.

- Co to znaczy, że nie może się pan porozumieć z prezesem?

- Pan Dzwonnik uczynił ze mnie kozła ofiarnego. Twierdzi, że rozbiłem zespół, obwinia o słabe wyniki Concordii zapominając, iż po spadku z II ligi pozbył się siedmiu podstawowych piłkarzy. Od dwóch miesięcy nie rozmawia ze mną, traktuje jak powietrze.

- Może dostarczył mu pan powodów?

- Proszę nie żartować! Gram w Piotrkowie od 5 lat, od dwóch jestem kapitanem. Miałem udział w awansie drużyny do II ligi i zawsze wywiązywałem się ze swoich obowiązków. Nagle słyszę, że całe zło zaczęło się od Juszkiewicza. Skoro tak, to jakim cudem wystąpiłem jesienią we wszystkich meczach?

- Mógłby pan odejść, ale Concordia żąda za pana dużych pieniędzy. To prawda?

- 15 tysięcy zł - tyle prezes Dzwonnik krzyknął, gdy zaproponowałem, iż wykupię swoją kartę. Byłbym w stanie dać połowę - to uczciwa propozycja, bo przecież Concordia zalega mi z wypłatą. Jednak pan Dzwonnik jest głuchy na propozycje. Jakby nie zdawał sobie sprawy, że za pół roku Concordia nie zarobi na mnie ani złotówki.

- Wygląda na to, że rundę wiosenną spędzi pan jednak w Piotrkowie.

- Nawet jeśli tak się stanie, nie będę grał. Prezes i dyrektor sportowy Concordii Sławomir Majak już zakomunikowali, że nie jestem im potrzebny. Cała nadzieja w PZPN i Łódzkim ZPN, do których zwróciłem się o pomoc.