Prokurator: 2 lata w zawieszeniu za próbę gwałtu i napaść na policjanta to za mało

Stało się to w grudniu ub. roku. Młoda pielęgniarka po zmroku wracała do domu pod miastem. Szła, korzystając z polnej drogi. Zanim opuściła miejskie zabudowania była widziana przez mężczyzn siedzących w aucie. Ich uwagę zwrócił znany im mężczyzna, który rowerem jechał w ślad za kobietą.

45 - latek dopadł swoją ofiarę na odludziu. Popchnął ją i gdy upadła, zaczął ściągać z siebie garderobę. Pielęgniarka wykorzystała jego chwilową nieuwagę i uciekła, pozostawiając torebkę.

Policja szybko namierzyła niedoszłego gwałciciela. Zastała go w domu, gdy próbował spalić torebkę pielęgniarki. Kiedy zobaczył policjantów, jednego z nich próbował ugodzić pogrzebaczem.

Prokuratura oskarżyła go o usiłowanie gwałtu, kradzież i napaść na policjanta.
Siedząc w areszcie, sprawca napisał do pokrzywdzonej list z przeprosinami. Pokrył szkody, które poniosła. Przeprosił również policjanta, którego chciał uderzyć.
Badanie przez biegłych psychiatrów wykazało, ze mężczyzna był w głębokiej depresji. W dniu napadu stracił pracę. Złe samopoczucie chciał złagodzić alkoholem. To spowodowało, że stracił panowanie nad sobą.
Sąd w Sanoku, kierując się tymi okolicznościami, 23 marca wymierzył oskarżonemu karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. Poddał go dozorowi kuratora i zobowiązał do leczenia odwykowego.

Wiesław Klaczak, prokurator rejonowy w Sanoku, rozważa apelację od wyroku.

- My wnioskowaliśmy o 3 lata pozbawienia wolności - przypomina. - Stanowisko pokrzywdzonej, która przyjęła przeprosiny, nie zmienia stopnia społecznego niebezpieczeństwa czynu osądzonego.