Prokurator umorzył śledztwo. Urzędnicy z Sanoka działali zgodnie z prawem

Projekt kosztował ponad 5 mln zł. 300 rodzin w Sanoku dostało laptopy i dostęp do internetu. Jeszcze zanim projekt się skończył, po trzech latach użytkowania, wymieniono wszystkie komputery na nowe. Ten m.in. zakup zakwestionowała instytucja nadzorująca wydawanie unijnych funduszy, sugerując, że niesprawne egzemplarze mogły być naprawione. Dlatego domagała się zwrotu dużej części dotacji - 2,5 mln zł.

Prokuratura badała dwa wątki. Z jednej strony oceniała działania podejmowane przez urzędników w sanockim magistracie, odpowiedzialnych za realizację projektu, z drugiej - prawidłowość zawieranych w tej sprawie umów i obsługi tego programu przez firmę zewnętrzną.

Prokuratura zajmowała się m.in. zasadnością wymiany laptopów.

- Powołaliśmy biegłego ds. informatyki. Stwierdził on, że sprzęt w trakcie użytkowania ulega degradacji, więc zasadne jest jego odtworzenie. W tym pojęciu mieści się także zakup nowych komputerów - informuje prokurator Beata Piotrowicz, rzeczniczka prasowa PO w Krośnie.

Materiał dowodowy, jaki zebrała prokuratura, daje podstawy do stwierdzenia, że umowa była realizowana prawidłowo, a urzędnicy działali zgodnie z procedurami.

- Nie stwierdzono, by dopuścili się przestępstwa niedopełnienia obowiązków - dodaje prokurator Piotrowicz.

Postanowienie prokuratury, że prawo nie zostało złamane, nie zamyka jednak sprawy rozliczenia projektu. To będzie rozstrzygnięte w postępowaniu sądowo-administracyjnym, które jest w toku.