2,5 roku od wypadku Robert P., prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie, usłyszał zarzut prowadzenia samochodu, będąc w stanie nietrzeźwości. Badania wykazały, że miał w organizmie 1,45 prom. alkoholu. Wówczas nie było oczywiste, że to Robert P. siedział za kierownicą auta.
- Przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do dokonania zarzuconego mu czynu - informuje Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie, która prowadzi sprawę. - Kwestionował swoje sprawstwo w zakresie wskazanego czynu. Szczegółów wyjaśnień nie ujawniamy z uwagi na dobro śledztwa i konieczność ich weryfikacji. Podejrzany złożył wniosek o powołanie biegłych z zakresu ruchu drogowego, celem ustalenia nieprawidłowości, jakich dopuścił się kierujący pojazdem. Aktualnie prokurator oczekuje na wymienioną opinię.
Pod koniec czerwca 2013 roku policja otrzymała zawiadomienie, że w przydrożnym rowie w Stykowie (gm. Głogów Młp.) leży rozbita honda. Obok pojazdu przybyli na miejsce policjanci zastali trzech mężczyzn, którzy na widok funkcjonariuszy zaczęli uciekać do lasu. Jednym z nich okazał się Robert P., prokurator Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie, do 2007 - szef tej prokuratury.
I właściciel hondy. Nie zgodził się na badanie alkomatem, poprosił o przewiezienia do szpitala w celu pobrania krwi do badań na zawartość alkoholu. Dla śledczych decydujące było ustalenie, kto w chwili wypadku siedział za kierownicą pojazdu, a do tego nie przyznawał się właściciel hondy.
Wątpliwości wzrosły, kiedy dzień po zdarzeniu u śledczych pojawił się mężczyzna, który zapewniał, że to on był kierowcą hondy. Nieoficjalne doniesienia mówiły, że był nim brat Roberta P. Na wniosek prokuratury, zebrano odciski linii papilarnych, materiał biologiczny z kierownicy i poduszki powietrznej, która eksplodowała w czasie wypadku, a także zbadano i zabezpieczono ślady stóp wokół pojazdu.
Próbki krwi prokuratora i inne dowody trafiły do badań do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie dopiero cztery miesiące po zdarzeniu. Wyjaśnienia, kto rzeczywiście siedział za kierownicą hondy w chwili wypadku, podjęła się lubelska prokuratura okręgowa. I ponad rok czekała na ekspertyzę krakowskiego instytutu. Jej treści - również dla dobra śledztwa - nie ujawnia.
Na możliwość postawienia zarzutów lubelska prokuratura czekała niemal rok. Tyle sąd dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym rozważał wniosek o uchylenie Robertowi P. immunitetu prokuratorskiego. Zaś przełożeni Roberta P. w rzeszowskiej prokuraturze apelacyjnej wszczęli postępowanie dyscyplinarne, ale wstrzymywali się z decyzjami do chwili, aż lubelscy prokuratorzy postawią mu zarzuty.
- Czekamy na ustalenia z prokuratury lubelskiej - wyjaśniała przed rokiem Anna Habało, ówczesny prokurator apelacyjny w Rzeszowie.
Obecnie sytuacja się zmieniła.
- Pan prokurator jest zawieszony w czynnościach - potwierdza Mariusz Chudzik, rzecznik PA w Rzeszowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- 66 lat i odstawia takie rzeczy! Ostrowskiej pozazdrości niejedna nastolatka [ZDJĘCIA]
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć