Protest przeciwko dyskrminacji subkultur w Dębicy

- Kasa w błoto, a prawdziwa kultura w piach! - skandowali uczestnicy marszu. Uważają, że Miejski Ośrodek Kultury przekreśla ich szanse na sceniczny rozwój. - To bzdura. Udostępniamy im sale i sprzęt - odpowiada MOK.

Pikietujący przeszli dziś po południu spod dworca kolejowego na dębicki rynek. W marszu wzięli udział m.in. grupa bębniarska Dzieci Jednego Boga, bmx-iarze, rowerzyści i grupa StreetZone. Protestowali, bo uważają, że miasto w ogóle im nie pomaga.

Ich zdaniem MOK promuje głównie religijną i ludową działalność artystyczną na wątpliwym poziomie. A przez to blokuje możliwość zaistnienia takim, jak oni, czyli młodym ludziom z alternatywnymi pomysłami i zapałem do twórczej pracy.

- Kiedy chcemy wypożyczyć sprzęt nagłaśniający, dostajemy odmowę. MOK twierdzi, że nie ma na to pieniędzy, czasu, ani prądu. Ale kiedy jest milionowy przegląd kapel ludowych, pieniądze zawsze się znajdą. Miasto powinno zauważyć, że kultura idzie do przodu i MOK tez powinien iść razem z kulturą, a nie cofać się wstecz - przekonywał Rebel z grupy bębniarzy, prywatnie Krzysztof Kędzior.
- To nieprawda. Bezpłatnie udostępniamy bębniarzom pomieszczenia w DK "Śnieżka". Mogą tam spokojnie ćwiczyć. Zagwarantowaliśmy również, że jeśli tylko, co najmniej miesiąc wcześniej, zgłoszą chęć organizacji koncertu, zapewnimy im sprzęt nagłaśniający i udostępnimy scenę - komentuje Elżbieta Kęsik, dyrektor MOK w Dębicy.