Protestują przeciwko zmianom w rozkładzie jazdy MPK

Chodzi o zmiany kursów linii "6" i "16". Dziś chcą złożyć je u prezydenta. Dziś podpisy zaczynają zbierać także na os. Kmity. Burza rozpętała się po tym, jak Zarząd Transportu Miejskiego w Rzeszowie powiadomił pasażerów, że od 1 lipca zmieni się część rozkładów jazdy i dotychczasowych tras linii 2, 3, 6, 9, 10, 15, 16, 20, 22, 25, 36 i 40 oraz L.

Na Słocinie od niedzieli trwała zbiórka podpisów przeciwko zmianom trasy "6". Według nowego rozkładu kurs ma wyglądać tak: dworzec lokalny, Cieplińskiego, Lisa Kuli, Kopisto, Rejtana, Paderewskiego, Krzyżanowskiego, Armii Krajowej, Paderewskiego, Słocińska i Malawa OSP.

- Jesteśmy bardzo niezadowoleni z tej trasy - mówi Kinga Warchoł, przewodnicząca rady osiedla Słocina. - Szóstka omija teraz Targową, Szopena i Hetmańską, a przecież w te okolice jedzie młodzież do III LO, V LO, Elektronika, Mechanika, szkoły muzycznej. Odcięty nam też zostaje dojazd do przychodni, szpitala i targowiska. Można się co prawda przesiąść pod kościołem w Słocinie na inne linie, ale po pierwsze jest to uciążliwe, a po drugie jest tam tylko kilka porannych kursów.

- Z kolei zmiana trasy "16" odcina nas od ulicy Przemysłowej - mówi szefowa rady. - Przecież w te rejony, m.in. do pracy w WSK i na politechnikę jeździ od nas wielu mieszkańców.
Mieszkańcy są tez niezadowoleni ze zmian dotyczących "36". Do tej pory linia łączyła Słocinę z bł. Karoliny, a teraz ma jechać tylko do centrum.

Poirytowani są również mieszkańcy os. Kmity. - Nikt nas nie powiadomił o planowanych zmianach, nikt z nami ich nie konsultował - mówi Halina Barszcz, przewodnicząca rady osiedla Kmity.

- Mieszkańcy nie mogą się pogodzić z utratą "10", którą mogliśmy dojechać do centrum miasta, przede wszystkim do przychodni przy ul. Hoffmanowej, do rynku, a także na Nowe Miasto np. do urzędu skarbowego. "17" i "34" nie rozwiążą problemu.

Przypomina, że już 3 lata temu toczyli boje o "10", którą planowano im zabrać. Po protestach wywalczyli przywrócenie linii.

Maria Warchoł, przewodnicząca osiedla Krakowska Płd. mówi, że zanim dowiedzieli się o cięciach "6" i "36", zamierzali wystąpić do Zarządu Transportu Miejskiego o zwiększenie kursów, także w soboty i niedziele.

- Praktycznie teraz odetną nas od znaczącej części miasta. Nie będzie połączeń z głównymi ulicami, ale przede wszystkim instytucjami tam zlokalizowanymi, szpitalem, przychodniami, halą Podpromie, filharmonią - mówi. - Utrudni się też młodzieży możliwość bezpośredniego dojazdu do szkół w tej części miasta. Przesiadki to przecież duże utrudnienie.

Mają przygotowane pismo - protest. Dziś będą składać je do dyrektora ZTM.

Co na te skargi Łukasz Dziągwa, dyr. ZTM?

- Ja i moi ludzie żylibyśmy sobie długo i szczęśliwie w ogóle niczego nie dotykając, bo po co narażać się na krytykę. Mogliśmy siedzieć z założonymi rękami, ale nie chcieliśmy tego robić, bo cały czas docierają do nas sugestie zmian, propozycje przesunięć czasowych - mówi.

- Linia 6 ma bagatela 26 kilometrów! Co to znaczy w godzinach porannego i popołudniowego szczytu? Nigdy punktualnie nie dojedzie na końce. Dodaje, że tak długa linia w mieście, które się rozrasta przestaje mieć rację bytu.

- Non stop słuchaliśmy, że "6" ma wiecznie półgodzinne opóźnienia i w zasadzie na rozkład nie ma co patrzeć.

Dodaje, że trzeba postawić na system przesiadkowy. Obiecuje, ze gdy wpłyną protesty, usiądą i je przeanalizują. Zmiany są jeszcze możliwe.