"Przemyskie Niedźwiadki" przegrały pechowo w Jaworznie

Polonia rozgrywa na wyjazdach mecze zapadające w pamięć kibicom. W Tarnowie wygrała dzięki rzutowi w ostatniej sekundzie, w Krakowie z Wisłą po dwóch dogrywkach. Wczoraj "Niedźwiadki" były o włos, a konkretnie o sekundę od kolejnego meczu dłuższego, niż 40 minut. Zapachniało nim, gdy 7 sekund przed syreną Michał Kindlik trafił za trzy. Tablica pokazywała wynik 61:61. Ślązacy poprosili o czas. Ostatnia akcję IV kwarty rozegrali źle, ale mieli tonę szczęścia.

- Zmusiliśmy Małka do trudnego rzutu z kąta boiska - mówi Krzysztof Młot, trener polonistów. - Piłka nie dotknęła nawet obręczy, niestety, ktoś u nas przysnął pod koszem, Klocek dopadł piłki i sekundę przed syreną wpakował ją do kosza.

Trener gości poprosił o czas, ale cud się nie zdarzył. W naszej ekipie z różnych powodów brakowało Bartosza Bala, Michała Nowakowskiego i Tomasza Kazury.

- Szkoda meczu, bo wygrana przybliżyłaby nas do pewnego 3 miejsca - dodał Młot.
MCKIS JAWORZNO - POLONIA POSiR PRZEMYŚL 63:61 (21:15, 15:14, 12:18, 15:14)
MCKIS: Klocek 14 (1x3, 6 zb. ), Małek 8 (5 prz.), Środa 11 (1x3), Remin 9 (1x3), Grujić 10, Makuch 0, Bączyński 0, Adamczyk 6 (1x3), Biliński 0, Wojsz 3, Wróblewski 2.
POLONIA: Garbacz 2, Sebrala 13 (1x3, 3 as., 4 prz., 1 bl.), Sołtysiak 4 (6 zb.), Musijowski 5, Przewrocki 10 (1x3), Kindlik 13 (3x3), Nowak 7, Rabka 7, Turczyński 0.