Przemyślanie: nasze domy zniszczą buldożery, urzędników nie interesuje nasz los

- Nie wiem, gdzie się podziejmy - rozpacza Bolesław Gierczak. - Wspólnie z żoną musimy zostawić dom i na stare lata szukać nowego dachu nad głową. To wyjątkowo trudne chwile.

W podobnej sytuacji jest więcej mieszkańców dzielnicy Wilcze, która leży na trasie przyszłej, niespełna 4-kilometrowej obwodnicy.

- Nie sprzeciwiamy się jej powstaniu, chociaż według pierwotnych planów mogła omijać zabudowania i przebiegać bez szkody dla ludzi - podkreśla Alicja Prokop. - Mamy zastrzeżenia do urzędników. Nie wykazują zainteresowania naszym losem, zostawili nas samych sobie. Towarzyszy nam ciągły niepokój i obawa o przyszłość.

Obwodnica połączy drogi krajowe nr 77 i 28. Swój początek weźmie w pobliżu Szpitala Wojewódzkiego, a zakończy się w rejonie skrzyżowania ulicy Wincentego Pola i Lwowskiej. Konieczne jest wyburzenie około 20 budynków mieszkalnych. Firma, która wygrała przetarg na budowę już pracuje.

Jednocześnie w Ministerstwie Infrastruktury trwa rozpatrywanie odwołań dotyczących inwestycji. Od momentu prawomocnej decyzji w tej sprawie właściciele posesji przeznaczonych do wywłaszczenia będą mieli 120 dni na ich opuszczenie.

- Ciągle nie wiemy, kiedy zacznie tykać licznik - skarży się Helena Porczak. - Co gorsze nadal nie wyceniono naszych nieruchomości. Przecież mogli to zrobić wcześniej i zaoszczędzić ludzkich nerwów.

Marek Mazur, pełnomocnik prezydenta Przemyśla ds. obwodnicy, rozumie rozgoryczenie mieszkańców.

- Nikogo nie zostawimy bez pomocy - deklaruje. - Każdemu, kto będzie tego potrzebował zapewnimy lokale zastępcze, miejsce do przechowania wyposażenia i transport niezbędny w przeprowadzce. Mamy zapewnienie od wykonawcy robót, że tymi w pierwszym rzędzie objęte zostaną tereny niezabudowane.