Przemyślanie opłynęli północną Norwegię

W ten sposób uczestnicy rejsu dziękują kapitanowi. Na rękach kpt. Tomasz Kulawik. (fot. Archiwum Tomasza Kulawika)Załoga liczyła 22 osoby, sami Polacy, w tym kilkoro przemyślan. Płynęli na jachcie s/y Tango. Kapitanem był Tomasz Kulawik, pierwszym oficerem Joanna Kafar. Oboje z Przemyśla.

- To była kontynuacja ubiegłorocznego rejsu. Wówczas z Polski płynęliśmy przez Lofoty do Bodo. W tym roku pokonaliśmy drugą część norweskiego wybrzeża. Z tym, że płynęli z północy, z portu Kirkenes, na południe do Tromso - mówi kapitan.

W ub. roku przepłynęli 1800 mil morskich. W tym roku ponad tysiąc, ale w o wiele gorszych warunkach. Pogoda, jak na pełnię lata, chłodna. Ale typowa dla północnych krańców Europy.

Nagrodą były piękne widoki. Zwłaszcza malowniczych fiordów i norweskiej, kolorowej architektury. Do tego oczywiście, nieskażona nadmierną cywilizacją przyroda.

- Jesteśmy zakochani w Skandynawii. W tamtejszym stylu życia, architekturze, i w ogóle skandynawskim wzornictwie - mówi pierwsza oficer.

Do pływania tylko morska woda

Pan Tomasz większość wolnego czasu spędza na morzu. To zaskakujące, bo nie wychował się nad wielką wodą. Urodził się pod Warszawą, ale jako kilkulatek z rodzicami przeprowadził się do Przemyśla i mieszka tutaj do dzisiaj.

• Trzydzieści lat temu byłem na Mazurach i tam spróbowałem przepłynąć na jachcie. Od tego czasu zakochałem się w żeglarstwie - wspomina pan Tomasz.

W tym sporcie zdobył wiele. Jest prezesem Przemyskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Ma uprawnienia kapitana jachtowego, motorowodnego oraz instruktora żeglarstwa. Pływa tylko po morzu, a jego ulubionym powiedzeniem jest, że "słodka woda to się tylko do picia nadaje".

- W Przemyślu i regionie żeglarstwo jest bardzo popularne, zajmuje się nim sporo osób. Może właśnie dlatego, że jesteśmy tak daleko od morza - zastanawia się kapitan.