Dereniówka i dżemy z derenia jeszcze cokolwiek przeciętnemu człowiekowi mówią. Ale "kawa z derenia" to raczej nowinka.
- Wręcz przeciwnie, to nie jest nowość. To raczej sięganie do tradycji. Taki napój znany był od wieków. Prawdziwa kawa była kiedyś droga i nie każdego było na nią stać. Dlatego kawa z derenia to taka namiastka luksusu. Podejrzewam jednak, że od stu lat nikt tego nie robił - mówi Mariusz Bednarz, przemyślanin, który w dereniu zakochał się jakiś czas temu.
- Później nie tylko o tym napoju, ale w ogóle o dereniu, całkiem zapomniano. Jedynie starsi ludzie go znali, a gdzieniegdzie ostały się drzewa w podworskich parkach. Owoce nie cieszyły się powodzeniem, bo są kwaśne w smaku. Dopiero Arboretum w Bolestraszycach przyczyniło się do przypomnienia o tych owocach - dodaje.
Pan Mariusz najpierw zaczął wykorzystywać owoce derenia. Dopiero potem pomyślał o tym, że można zająć się też pestkami. Gdzieś w starych zapiskach wyczytał o tym, że to właśnie z dereniowych pestek przyrządzano namiastkę czarnej kawy.
- Są zapiski, że coś takiego robiono, ale przepisów nie ma żadnych. Po prażeniu aromat tych pestek rzeczywiście przypomina trochę kawę. Ale całkiem inna jest technologia tego prażenia. To długotrwały proces, który zajął mi około miesiąca. Pomyślałem o tym, jakich narzędzi używano dawniej, więc najpierw prażone pestki zostały zmielone ręcznie - opowiada. - Napój nie ma może jakichś oszałamiających walorów smakowych, ale do wszystkiego trzeba dojrzeć. Muszę jednak powiedzieć, że smak tej dereniowej kawy coraz bardziej mi się podoba.
Zainteresowanie dereniem, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, pojawiło się przypadkowo. Kolega pana Mariusza kupił posesję, na której rosły sobie drzewa derenia. Przez kilka lat drzewa nie wzbudzały specjalnego zainteresowania. Zainteresował się nimi właśnie Bednarz. Dzięki temu odkryciu zrobił już dereniowe konfitury, przeciery, nalewki.
- Wszyscy się tego derenia na nowo uczymy. W arboretum ostatnio zrobili "oliwkę z derenia". Ja robiłem z kolei winko dereniowe, które jest całkiem inne w smaku - mówi. - Dereń można wykorzystać w całości. Kora była kiedyś używana jako medykament. Korzenie i drewno proszkowano i pozyskiwano żółty barwnik, liście wykorzystywano do naparów przeciwreumatycznych. W tym roku zrobiłam też syrop z kwiatów i młodych pędów. Ma on właściwości uodparniające, jest też dobry na dolegliwości żołądkowe - dodaje.
Dereniowa pasja doprowadziła pana Mariusza do tego, że niedawno zasadził 400 młodych drzewek na swojej plantacji. Teraz trzeba odczekać kilka lat, by mieć własne owoce.
- Nie wiem, czy to kiedyś będzie mi dawać zysk. Bardziej traktuję to jako hobby - mówi. Dereń to nie jedyne hobby. Mariusz Bednarz jest w Przemyślu znany głównie z dużej aktywności w Przemyskim Stowarzyszeniu Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka. Działa w Przemyskim Klubie Fajki, jest także przewodnikiem turystycznym po Podkarpaciu. Chciałby, by kiedyś dereń był takim regionalnym, podkarpackim owocem. Na tym zależy mu bardziej, niż na zyskach z uprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce
- Lodzia z "Rancza" bardzo się zmieniła. Na nowych zdjęciach trudno ją rozpoznać
- Tak dziś wygląda syn Olejnik. Jerzy Wasowski wyrósł na przystojnego mężczyznę
- Szok, w jakim stroju paradowała 16-letnia Viki Gabor! Ludzie pytają, gdzie są rodzice