Przeżyliśmy koszmar w windzie w Hotelu Rzeszów

Zostały zaproszone w sobotę do uczestnictwa w pokazie promocyjnym na dziesiątym piętrze Hotelu Rzeszów. Nie spodziewały się, że przeżyją tak dramatyczne chwile. Dziewięcioosobowa grupa spokojnie wsiadła do windy. Dźwig ruszył i nagle zatrzymał się między drugim a trzecim piętrem.

- Wcisnęliśmy alarm i chcieliśmy poinformować o awarii. Niestety, głośnik nie działał prawidłowo. Nie mogliśmy dogadać z osobą po drugiej stronie. W windzie były starsze osoby mające problemy ze zdrowiem. Z minuty na minutę przez niewystarczający dostęp powietrza zaczęło się robić nerwowo i niebezpiecznie. Przecież mogła wybuchnąć panika. Półtorej godziny czekaliśmy na pomoc. - relacjonuje Stanisław Mikuła, jedna z zatrzaśniętych osób.

Czekający na ratunek zdesperowani ludzie sami zadzwonili pod numer 112 i wezwali straż pożarną oraz pogotowie.

- Siedzieliśmy w tej windzie jak śledzie. Było nas dziewięcioro, w pewnym momencie nie było już, czym oddychać. Dopiero strażacy otworzyli jedną z klap w kabinie i wpuścili świeże powietrze. Przecież mogliśmy się tam podusić. Mam ostrą cukrzycę i w pewnym momencie bardzo źle się poczułem. Nie rozumiem, że w tak nowoczesnym budynku windy są gorsze niż w PRL-owskich blokach. Tam przynajmniej jest odpowiedni nawiew. Nikt nam nawet nie powiedział słowa przepraszam za ten koszmar - irytuje się Jan Trzpit.

Po przyjeździe straży i pogotowia oraz osoby zajmującej się windą udało się ewakuować pechowców uczestników pokazu przez właz w suficie.

- W akcji brał udział jeden zastęp. Unieruchomiono windę i wydostano wszystkie osoby. Na miejscu było tez pogotowie, które udzieliło poszkodowanym pomocy - dowiedzieliśmy się w PSP Rzeszów.

Jedna z uwięzionych kobiet natychmiast trafiła na kilka godzin do szpitala, gdzie miała podany tlen.

Dzisiaj część z poszkodowanych nich planuje spotkanie z zarządcą budynku.