Puchar Polski: Sokół Łańcut rozgromiony przez poznaniaków

Szanse naszego I-ligowca na ogranie kolejnej ekipy z ekstraklasy wydawały się niemałe. Tomasz Jankowski, II trener poznaniaków miał do dyspozycji tylko 8 graczy, w tym wielu drugoplanowych. Do Łańcuta nie pofatygował się m.in. Wojciech Szawarski, Zbigniew Białek.

Rywal wyglądał na słabszego od Stali Stalowa Wola, która poległa, choć zagrała w Łańcucie w pełnym składzie. Problem w tym, że gospodarze chyba mentalnie nie sprostali sytuacji - gdy ich akcje wzrosły, nie potrafili się odpowiednio zmobilizować. Efekt? Dali się stłamsić w walce na deskach, brakowało im agresji i koncentracji w obronie. W I połowie 20 minut nasz team zaliczył tylko 8 zbiórek. Swoje zrobił też brak Ireneusza Chromicza (obtarcie Achillesa), w obecności którego goście raczej nie dobijali tak bezkarnie niecelnych rzutów.

Wyrównana walka trwała do 17 minuty (29:34). Końcówkę II kwarty grający na luzie przyjezdni wygrali 13:0 i już po 20 minutach mogli się czuć dość pewnie. Duża przerwa niczego nie zmieniła. Poznaniacy rządzili i dzieli na boisku, grali szybko, pomysłowo, skutecznie. Nasza drużyna była bezradna.
Jedyna korzyść ze spotkania to debiut w Sokole Macieja Strzeleckiego, centra pozyskanego z Turowa Zgorzelec.

- Od końca drugiej kwarty praktycznie nie istnieliśmy - powiedział Dariusz Kaszowski, coach łańcucian. - Nie było nikogo, kto zagrał dobre zawody. Szkoda, że tak się żegnamy z pucharem, ale takie mecze też się zdarzają. Teraz trzeba się skoncentrować na lidze.
SOKÓL ŁAŃCUT - PBG BASKET POZNAŃ 57:100 (20:22, 9:25, 12:22, 16:31)
SOKÓŁ: Fortuna 9 (2x3), Pisarczyk 10 (2x3), Dubiel 10 (5 as.), Glapiński 4 (1x3), Paul 4 oraz Strzelecki 11, Nitsche 7 (1x3), Szurlej 0, Kołacz 2, Czerwonka 0, Balawender 0.
BASKET: Bartosz 13 (1x3), Radke 17, Semmler 19 (3x3), Cirić 22 (3x3), Waczyński 13 (1x3, 7 as.) oraz Mowlik 4, Skowroński 4, Kondraciuk 8.
WIDZÓW 450.