Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puchar Świata w Wiśle: Znów polskie święto skoków

Andrzej Drobik, Rafał Musioł
Marek Dybaś
W sobotę i niedzielę konkursy Pucharu Świata w Wiśle. Śnieg i atrakcje są, ale biletów już nie ma. Po sukcesach Stocha, Żyły i Kota nadzieje są wielkie, ale jeszcze nigdy Polak nie wygrał w Wiśle

W tym roku konkursy Pucharu Świata wskokach narciarskich wWiśle iZakopanem cieszą się ogromną popularnością, przede wszystkim dzięki ostatnim sukcesom polskich skoczków. W sobotę i niedzielę w Wiśle rozegrane zostaną dwa konkursy indywidualne, na które bilety rozeszły się jak świeże bułeczki. Już w piątek kibice zgromadzeni na skoczni w Wiśle-Malince zobaczyć będą mogli kwalifikacje, na które także nie można już jednak dostać biletów.

Przygotowania do zawodów Pucharu Świata w Wiśle dobiegły już końca, a miasto czeka na przyjęcie tłumu kibiców. Polski Związek Narciarski nie musiał martwić się o śnieg, który zdarzało się już przywozić na Puchar Świata w Wiśle ciężarówkami z Zakopanego. Jak podkreślają organizatorzy, wszystko dopięte jest na ostatni guzik,

- W Beskidach jest piękna zima, co oznacza dla nas, że pierwszy raz w historii nie będziemy przywozić na skocznię śniegu. Jest go nawet nadmiar, ale z tego się cieszę, bo lepiej jest go wywozić, jak przywozić - podkreśla Andrzej Wąsowicz, wiceprezes PZN.

Jak tłumaczy, zdaje sobie sprawę, że śniegu jest więcej, niż potrzeba, ale celowo był utrzymywany na tym poziomie. - We wtorek weszli deptacze i od tego momentu do samych zawodów przygotowujemy obiekt nie mechanicznie, a tradycyjnie, ubijając nartami oraz równając grabiami i łopatami - opowiada Wąsowicz zarządzający skocznią w Wiśle. Zapewnia, że skocznia jest przygotowana do treningów i zostanie udostępniona wszystkim ekipom, które będą chciały wykonać na niej skoki treningowe.

W środę pracownicy skoczni usuwali ostatni zmrożony śnieg ze schodów prowadzących na trybunach obiektu, torowali przejście na zasypanych i oblodzonych chodnikach, a ekipy techniczne przygotowywały nagłośnienie obiektu. Z każdą minutą wyczuwało się klimat nadchodzącego wydarzenia.

Nowością podczas tegorocznych zawodów Pucharu Świata w Wiśle będą drewniane domki dla ekip. - W związku z tym, że koszt wynajmu takich kontenerów nie był mały, postanowiliśmy zbudować drewniane domki. Wybudowaliśmy 10 dodatkowych pomieszczeń, które zostaną już tutaj na dłużej. Zbieram opinie trenerów i zawodników, wszyscy są bardzo zadowoleni i myślę, że domki spełnią swoją rolę, a my przy tym zaoszczędzimy trochę pieniędzy - podsumowuje Wąsowicz.

Znakomita dyspozycja polskich skoczków sprawiła, że obydwa konkursy w Wiśle rozegrane zostaną przy pełnych trybunach, a zainteresowanie kibiców skokami na wiślańskim obiekcie jest znacznie większe niż poprzednich latach. Trudno się dziwić, po raz pierwszy, odkąd Adam Małysz zakończył karierę w gronie najlepszych znów jest skoczek z Wisły. Piotr Żyła uchodzi za jednego z faworytów weekendowych konkursów w Wiśle. Nie bez powodu - Żyła świetnie zna ten obiekt, a podczas okresu przygotowawczego znakomicie się na nim spisywał.

Zainteresowanie konkursami Pucharu Świata jest tak duże, że Polski Związek Narciarski rozważał nawet powiększenie trybun, ale przepisy na to nie pozwalają. - W ubiegły poniedziałek na spotkaniu Komitetu Organizacyjnego podjęliśmy jednak decyzję, że powiększymy strefę gości, tylko tam widzimy możliwość puszczenia większej liczby kibiców - dodaje Wąsowicz.

Zarówno kibice jak i władze Polskiego Związku Narciarskiego liczą na świetną dyspozycję polskich skoczków. - Spodziewam się dobrego konkursu - mówi Adam Małysz, legenda polskich skoków narciarskich, a obecnie dyrektor-koordynator ds. skoków narciarskich Polskiego Związku Narciarskiego. - Jesteśmy u siebie, każdy będę chciał pokazać się u nas. Szczególnie po tak udanym Turnieju Czterech Skoczni. Możemy spodziewać się naprawdę świetnych wyników - dodaje słynny Orzeł z Wisły.

=Jeszcze nigdy reprezentant Polski nie wygrał zawodów Pucharu Świata w Wiśle. Czy podczas tego weekendu historyczna niemoc zostanie przełamana?

Po raz pierwszy zawody Pucharu Świata na skoczni imienia Adama Małysza odbyły się 9 stycznia 2013 roku. Wygrał wówczas Norweg Anders Bardal, któremu na podium towarzyszyli Niemiec Richard Freitag i rodak Rune Velta. Najlepszy z Polaków, Piotr Żyła, zajął szóste miejsce. Nie obyło się też bez skandalu - złodzieje okradli pokoje hotelowe dwóch Norwegów i zawodnika z Niemiec. Okoliczności zajścia były niejasne, łupem złodziei padło kilka tysięcy euro, laptop i sprzęt multimedialny.

Rok później doczekaliśmy się Polaka w czołowej trójce. Kamil Stoch, który skakał w plastronie lidera Pucharu Świata, zajął drugie miejsce przegrywając zaledwie o 0,9 pkt z Niemcem Andreasem Wellingerem.

- Paradoksalnie ta koszulka lidera wzmocniła presję, jaka na mnie ciążyła, więc to drugie miejsce uważam za sukces - komentował wtedy późniejszy mistrz olimpijski i mistrz świata.

Trzeci był Austriak Michael Hayboeck. Życiową szansę miał Jan Ziobro, który prowadził na półmetku, ale w drugim skoku wiatr zaszalał i ostatecznie zawodnik wylądował szczęśliwie, ale dopiero na szóstej pozycji. Żyła swoje urodziny uczcił dwunastą lokatą.

Triumfator z 2013 roku stał się bohaterem przykrej historii w 2015. Bardal w kwalifikacjach pofrunął 140 metrów, ale zaliczył upadek i uszkodził nadgarstek. Co więcej, chwilę później zasłabł i został odwieziony do szpitala. Warto wspomnieć, że kilkadziesiąt sekund wcześniej podpórkę na 139,5 m zaliczył też Kamil Stoch.- Mogłem ustać skok i zgarnąć ten rekord, ale bałem się przeciążenia nogi - tłumaczył skoczek z Zębu.

W samym konkursie dzielił i rządził Austriak Stefan Kraft, który wyprzedził Słoweńca Petera Prevca i Niemca Severina Freunda. Najlepszy z Biało-Czerwonych, Stoch, był dopiero piętnasty. Ze względu na fatalne warunki atmosferyczne przeprowadzono tylko jedną serię.

Przed rokiem udało się natomiast przeprowadzić tylko jeden z dwóch zaplanowanych konkursów. 4 marca w gęstej mgle sensacyjnym triumfatorem został Czech Roman Koudelka, a kolejne miejsca zajęli Norweg Kenneth Gangnes i Japończyk Noriaki Kasai, który otrzymał od kibiców olbrzymią owację. Stoch zamknął czołową dziesiątkę. Komentatorem Eurosportu był Adam Małysz, ale nie dał się namówić na oddanie pożegnalnego skoku.

Nigdy więc dotychczas żadnemu z Polaków w Wiśle nie udało się wygrać. Czy tym razem uda się przełamać ten impas? Nadzieje są olbrzymie. W kadrze Stefana Horngachera znalazło się dwunastu zawodników. Trzech - Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła ma pewne miejsce w sobotnim konkursie. Pozostali - Dawid Kubacki, Stefan Hula, Jan Ziobro, Klemens Murańka, Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł, Krzysztof Biegun, Bartłomiej Kłusek i Krzysztof Miętus - będą się o nie ubiegać w piątkowych kwalifikacjach.

Warunki do skakania mają być bardzo dobre, sprzyjające nawet biciu rekordu, chociaż w Wiśle aura lubi jednak płatać figle. - Dla kibiców i nas wszystkich to wyjątkowa okazja, by powitać i podziękować skoczkom za to, co zrobili podczas Turnieju Czterech Skoczni. Ale mam przeczucie, że na Malince pójdą za ciosem! - twierdzi wiceprezes PZN, Andrzej Wąsowicz.

Program weekendu: piątek - trening (godz. 16), kwalifikacje (18); sobota - seria próbna (15), konkurs (16); niedziela - kwalifikacje (14.30), konkurs (16).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24