Radni nie dogadali się na sesji, więc pojadą na Drabiniankę

- Rady osiedli mają prawo głosu w sprawie zagospodarowania ich terenów, dlatego powinniśmy uszanować zdanie mieszkańców. Skoro nie chcą kortów, nie budujmy ich na siłę. Jest mnóstwo innych sposobów na zabudowę tej działki - uważa Jerzy Cypryś, radny PiS.

To od jego wystąpienia zaczęła się wczoraj ponad godzinna dyskusja na temat planowanej zabudowy miejskich terenów w rejonie ul. Zielonej i Granicznej. Powodem był projekt uchwały przygotowanej przez miasto. 74 ary z ok. 3 ha terenu miasto chce przeznaczyć pod budowę kortów tenisowych.

- Ma być ich cztery, w tym dwa kryte. Teren chcemy oddać w wieczyste użytkowanie, a konieczność budowy kortów zapiszemy w akcie notarialnym - tłumaczył Grzegorz Tarnowski, dyrektor Biura Gospodarki Mieniem Urzędu Miasta Rzeszowa.

- Kiedyś miasto planowało tutaj budowę ogólnodostępnego boiska, z którego mieszkańcy mogliby korzystać za darmo. Płatnych kortów nie potrzebujemy, bo w tenisa można już zagrać kawałek dalej, przy ul. Strażackiej i Kwiatkowskiego - przekonywał radnych Zbigniew Grabowski, szef rady osiedla Drabinianka.

Na sesję Rady Miasta Rzeszowa przyniósł petycję o pozostawienie w tym miejscu terenów zielonych, podpisaną przez 400 mieszkańców Drabinianki. Ale zamiast przekonać, lista podzieliła radnych.

- Terenów rekreacyjnych w tej okolicy nie brakuje. Są ścieżki rowerowe i zalew. Nie rozumiem oporu mieszkańców. Mam wrażenie, że na osiedlu powstała grupa blokująca trafne inwestycje. Korty trzeba budować - przekonywał Wiesław Buż, radny SLD.

W obronie mieszkańców Drabinianki stanęła Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu PO.

- 400 osób to duża grupa, mamy obowiązek uwzględnić głos tych ludzi. Zresztą aktualna jest uchwała mówiąca o przystąpieniu do planu zagospodarowania tej okolicy. Skoro mieszkańcy chcą placu zabaw i boiska, powinniśmy je w tym miejscu zbudować - uważa radna.

- Problem w tym, że w tej chwili dla terenu nie ma żadnego planu. Rezygnując z budowy kortów pozostawimy tu pustą działkę, na której będzie można zbudować np. blok mieszkalny. A mam wrażenie, że z punktu widzenia mieszkańców niska zabudowa obiektami sportowymi to lepsze rozwiązanie - przekonywał dyrektor Tarnowski.

Zasypany przez radnych pytaniami przekonywał, że korty to tylko 74 ary z 1,3 ha gruntu. Pozostałą część miasto zamierza zagospodarować mniejszymi boiskami i placem zabaw.

- To rozsądniejsze wyjście niż pełnowymiarowe boisko do piłki nożnej. Kto będzie biegał z dziećmi za piłką po stumetrowym placu? - pytał Tarnowski.

Tuż przed głosowaniem o przerwę na posiedzenie klubu poprosili radni Rozwoju Rzeszowa, którzy w dyskusji popierali budowę kortów. Po powrocie na salę zawnioskowali o wrócenie projektu uchwały do komisji.

- Moim zdaniem korty to świetny wybór, ale sprawa budzi sporo kontrowersji i trzeba ją dobrze przedyskutować. Zorganizujemy wyjazdowe posiedzenie komisji, na które zaprosimy mieszkańców Drabinianki. Wspólnie wypracujemy najlepsze rozwiązanie - mówi Czesław Chlebek, szef klubu radnych Rozwoju Rzeszowa.

Ale niezależnie od wyniku rozmów mieszkańcy mają szansę tylko na połowiczny sukces. Korty i boiska są planowane na jednej z trzech części terenu, najbliżej zajazdu "Polonez". Po środku działki miasto zamierza zbudować blok komunalny, którego projektowanie już trwa. Część terenu najbliżej ul. Strażackiej zostanie przeznaczona pod zabudowę wielorodzinną dla prywatnego inwestora.