Radni nowej kadencji, choć rządzą od maja, już przyznali sobie podwyżki

Diety co prawda uchwalają sobie sami radni, jednak obowiązują ich odgórne przepisy, mówiące o tym, że radnemu przysługuje świadczenie pieniężne, ale musi ono być rekompensatą za utracone przez niego zarobki, a nie świadczeniem pracowniczym.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami maksymalna wysokość diety równa się 2,4-krotności kwoty bazowej określonej w ustawie budżetowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Wspomniana stawka bazowa na 2024 r. wynosi 1789,42 zł, co oznacza, że radny może otrzymać najwięcej miesięcznie 4294,61 zł z tytułu pełnionego mandatu. Taka sytuacja dotyczy jedynie największych samorządów. Radni mniejszych gmin muszą liczyć na znacznie niższe diety.

Jak podaje portal samorządowy, w Polsce od początku kadencji doszło do 417 przypadków podwyższenia swoich diet przez radnych. Prym w tych podwyżkach wiodą samorządowcy z województw lubelskiego (56 przypadków) i wielkopolskiego (55).

Swoje diety podwyższają radni z Podkarpacia, ale dość umiarkowanie. Do tej pory odnotowano sześć takich zdarzeń, czyli zdecydowanie najmniej ze wszystkich województw.

Wśród samorządów, które zdecydowały się na podniesienie diety radnych, jest po raz pierwszy od 21 lat Tarnobrzeg. Tam radni od sierpnia będą pobierać wyższe diety. Do tej pory pobierali takie stawki jak 21 lat temu.

- Przeciętny radny nie będący w prezydium mógł mieć chyba 960 zł. To, jak na miasto będące na prawach powiatu, chyba rekord w Polsce. Działam w samorządzie niemal od samego jego początku i stawki, które uchwalono w 2001 roku, obowiązują do teraz. Nowe diety radni otrzymają we wrześniu za pracę w sierpniu. Jako ciekawostkę mogę zdradzić, że jeden z nowo wybranych radnych był przekonany, że diety radnych Tarnobrzega przekraczają 2 tys. zł, więc jak się dowiedział na ile może liczyć, to był dosyć mocno zdziwiony -obrazowo tłumaczy Norbert Mastalerz przewodniczący Rady Miasta Tarnobrzega.

Inicjatywa z podwyższeniem diet radnym po 21 latach wyszła ze strony prezydenta Tarnobrzega. Co ciekawe, w sąsiedniej Stalowej Woli radni miejscy mogą już od dawna liczyć na znacznie większe apanaże, mimo że nie jest to miasto na prawach powiatu.

Podobna sytuacja jest w Kolbuszowej. Tam o podwyżkach diet, do których ostatecznie nie doszło, było głośno już w poprzedniej kadencji.

- Od 12 lat mieliśmy diety na tym samym poziomie. Uchwała była tak skonstruowana, że nawet jak wzrastała najniższa krajowa w ostatnich latach, to nasze diety stały w miejscu. Postanowiliśmy na początku kadencji uporządkować temat raz na zawsze i ustalić jasne zasady, żeby nie było tak jak wcześniej. Przed podjęciem tej uchwały konsultowaliśmy się ze wszystkimi instytucjami, spoglądaliśmy też na podobne do nas samorządy. Wypracowaliśmy model, który teraz powinien dobrze funkcjonować. Zapewniam, że to nie był skok na kasę, tylko wprowadzenie zdrowych zasad tak jak ma to miejsce w większości podkarpackich samorządów - wyjaśnia Piotr Panek, wiceprzewodniczący Rady Miasta w Kolbuszowej.

Pamiętać należy, że radni, którzy opuszcza choćby jedną sesję lub posiedzenie komisji, narażeni są w zależności od gminy na spore cięcia diet, sięgające nawet 50 procent bez względu na to czy nieobecność jest usprawiedliwiona, czy też nie.