Radni Sanoka chcą obowiązkowych kagańców dla psów

Wilczur w lipcu zaatakował Bartka na przystanku autobusowym. Rozszarpał mu rękę. Lekarz założył 21 szwów.

- Synowi została duża blizna - mówi Krzysztof Litwin.

Ojciec pokaleczonego chłopca zwrócił się do burmistrza o wprowadzenie zmian w regulaminie utrzymania porządku w Sanoku: - Psy muszą być wyprowadzane na smyczy.

Litwin zaproponował, aby na terenach ogólnie dostępnych psy powyżej 40 cm w kłębie oraz wszystkie rasy niebezpieczne wyprowadzano na smyczy i w kagańcach.

- Nie zamierzam prowadzić krucjaty przeciwko właścicielom psów - podkreśla Litwin.

W magistracie przygotowano już projekt uchwały. Przedstawiono go Komisji Zdrowia, Pomocy Społecznej i Porządku Publicznego. Jest bardziej restrykcyjny od wniosku sanoczanina. Nakłada obowiązek ubierania kagańca na psy powyżej 30 cm w kłębie oraz na rasy niebezpieczne.

Radni okazali się jeszcze bardziej surowi, gdyż w ubiegłym tygodniu otrzymali informację ze Straży Miejskiej, że mały pies pogryzł starszą osobę.

Wnieśli do projektu poprawkę, aby wszystkie wyprowadzane w mieście psy nosiły kagańce. Jacek Gomułka, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej, uważa, że dla zwierząt nie będzie to bardzo uciążliwe.

- Robiłem już rozeznanie. Okazuje się, że kagańce dla małych psów to niewielkie maseczki.

Uchwała wkrótce trafi pod obrady Rady Miasta.