Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ranny w wybuchu student z Rzeszowa wziął ślub i wrócił na studia

Bartosz Gubernat
- Nie zamierzam się nad sobą użalać. Bóg ma swoje plany, a mój wypadek widocznie był ich częścią. Chciałbym, aby ludzie, którzy mają różne problemy przeczytali ten tekst i uznali, że niezależnie od sytuacji, nigdy nie warto się poddawać – zapewnia Marcin Kaczmarzyk.
- Nie zamierzam się nad sobą użalać. Bóg ma swoje plany, a mój wypadek widocznie był ich częścią. Chciałbym, aby ludzie, którzy mają różne problemy przeczytali ten tekst i uznali, że niezależnie od sytuacji, nigdy nie warto się poddawać – zapewnia Marcin Kaczmarzyk. Krzysztof Kapica
Przed trzema laty stracił w wybuchu oczy, lewą dłoń i trzy palce prawej ręki. Przez trzy tygodnie walczył w szpitalu o życie. Kiedy wydawało się, że na normalne życie nie ma już szans, zaręczył się i wrócił na studia.

Był chłodny, grudniowy wieczór. 21-letni wówczas Marcin Kaczmarzyk jak zwykle obrabiał w swoim pokoju ukochane meteoryty. Na chwilę wyszedł do kuchni. Po powrocie pstryknął światło i usłyszał potężny huk.

Zdjąłem ciemne okulary

Wybuch spustoszył całe mieszkanie. W pokoju wypadły drzwi i okno. Przez trzy tygodnie chłopak był w bardzo ciężkim stanie, a rokowania lekarzy były bardzo ostrożne. Rehabilitacja i powrót do sprawności zajęły ponad dwa lata. Przeszedł 23 operacje. W poszukiwaniu pomocy u lekarzy pokonał ponad 40 tysięcy kilometrów. Konsultacje, zabieg, wizyty kontrolne, znowu konsultacje, następna operacja i kolejne kontrole.

- Najdłużej zajęło dopasowanie protez oczu. Na szczęście to wszystko mam już za sobą. Nareszcie zdjąłem ciemne okulary, pod którymi do tej pory kryłem skutki wypadku. Czuję się jak nowo narodzony, mogę odbierać świat pełną twarzą. Osoby widzące tego pewnie nie rozumieją, ale dla mnie różnica jest teraz kolosalna. Odżyłem - cieszy się Marcin.

Romantyczne oświadczyny

Przed dwoma tygodniami Marcin się ożenił. Na przyjęciu weselnym bawiła się rodzina i szerokie grono przyjaciół.

- Z Anią znamy się od pięciu lat. Poznaliśmy sie na studiach. Zaręczyliśmy się w maju ubiegłego roku - mówi student.

- To było na szczycie Smereka. Jak zwykle mnie zaskoczył. Ale nie miałam wątpliwości, że resztę życia powinniśmy spędzić razem - opowiada Ania.

Filologia angielska i budownictwo

Koniec leczenia pozwolił Marcinowi wrócić na studia. Obok zaocznej anglistyki znowu kształci się na budownictwie, na Politechnice Rzeszowskiej. Na zajęcia często dojeżdża sam - autobusem!

- Co ciekawe, na uczelni radzę sobie lepiej niż przed wypadkiem. Myślę, że to kwestia motywacji. Zamierzam skończyć studia, obronić tytuł magistra i pójść do pracy - zapewnia student.

Z pomocą żony Marcin przygotował i wydał dla Polskiego Towarzystwa Meteorytowego broszurę naukową. Wydana w nakładzie trzech tysięcy egzemplarzy rozdawana jest w całej Polsce. Ma uzmysłowić czytelnikom, czym są i skąd sie biorą meteoryty. Dostaje znakomite recenzje.
Dzieci? No jasne że tak!

Na razie Kaczmarzykowie cieszą się miesiącem miodowym. W podróż poślubną póki co nie jadą, bo Ania pracuje, a Marcin ma napięty plan zajęć. Z niecierpliwością czekają na rower - dwuosobowy, górski tandem.

- Składa go mój kumpel - Krzysiek. Przed wypadkiem sporo jeździłem. Wiadomo, niewidomy na rowerze to abstrakcja. Ale dwie pary nóg i jedna oczu - czemu nie! - mówi Marcin.

- Będziemy jeździć tak często, jak pozwoli nam na to czas - zapewnia Ania.

- Dzieci? No pewnie, że tak. Po to braliśmy ślub. Ród Kaczmarzyków na pewno przedłużymy - przekonują szczęśliwi nowożeńcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24