Ratownicy i mieszkańcy bronią dyspozytora pogotowia w Przemyślu

Powodem niezadowolenia pracowników służby zdrowia jest obowiązujący od 1 lipca br. plan działania systemu państwowego ratownictwa medycznego.

Zgodnie z nim w województwie podkarpackim powstanie 4 stanowiska powiadamiania: w Rzeszowie, Krośnie, Mielcu i Sanoku. To ostatnie będzie zabezpieczało pod względem łączności radiowej i przesyłania danych o zgłoszeniach napływających pod numer 997 i 112 także Przemyśl i cały powiat przemyski.

Według ratowników, reorganizacja wpłynie na degradację pogotowia, 5 doświadczonych dyspozytorów straci pracę, a ponadto dojdzie do pogorszenia jakości świadczonych usług.

- Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że nasze miasto znajduje się przy ważnych szlakach komunikacyjnych - podkreśla Marek Janowski, ratownik medyczny z Przemyśla.

- Na swoim terenie mamy przejście graniczne. Tak ważne jest, aby dyspozytor znal lokalne uwarunkowania, co decyduje o szybkim dotarciu do chorego.

W środę ratownicy, związkowcy ze Szpitala Wojewódzkiego, a także Robert Choma, prezydent Przemyśla, spotkali się z Piotrem Skworcem, dyrektorem Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie. Wręczyli mu listy z 14 tysiącami podpisów mieszkańców, sprzeciwiających się likwidacji stanowiska dyspozytora.

- Nie ma efektów rozmów - twierdzi Janowski. - Urzędnicy grają na zwłokę. Nie otrzymaliśmy merytorycznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego centrum powiadamiania ma funkcjonować w Sanoku, a nie w Przemyślu. Jesteśmy zawiedzeni takim obrotem spraw, ale nie składamy broni.