Resman czeka na unijne pieniądze

Zasięg bezprzewodowej sieci internetowej Resman to w tej chwili tylko 40 procent powierzchni Rzeszowa. Winne są temu przestarzałe nadajniki, które przesyłają sygnał tylko do urządzeń, z którymi się widzą.

Dlatego Rzeszów i gmina Krasne przygotowały projekt rozbudowy infrastruktury. Nowe nadajniki dające dostęp do sieci 200 tysiącom mieszkańców obu miejscowości mają kosztować 18 mln zł. 85 procent tej kwoty miasto chce pozyskać z Unii Europejskiej. Tak duża dotacja będzie możliwa tylko wówczas, gdy projekt zaakceptuje Komisja Europejska.

Kilka dni temu miejscy informatycy odpowiedzieli jej urzędnikom na trzecią turę pytań. Tym razem unijni eksperci sprawdzali, czy sieć w proponowanym kształcie kwalifikuje się do tak wysokiej dotacji.

- Teoretycznie istnieje możliwość, że do nadajnika miejskiej sieci podepnie się przedsiębiorca, który będzie czerpał z tego zyski. Np. handlowiec, wynajmujący pomieszczenia od urzędu miasta i czerpiący zyski m.in. dzięki dostępowi do internetu. Ale nasz regulamin to wyklucza i taką odpowiedź wysłaliśmy przez urząd antymonopolowy do Brukseli - mówi Lesław Bańdur, szef Biura Obsługi Informatycznej i Telekomunikacyjnej Urzędu Miasta Rzeszowa.

Na analizę odpowiedzi KE ma dwa miesiące. Może je zaakceptować i przyznać miastu 85 procent dotacji. Jeśli doszuka się w projekcie tzw. pomocy publicznej, wysokość dofinansowania spadnie do 50 procent. Wówczas rozbudowa Resmana raczej nie dojdzie do skutku.