Resovia, choć nie musiała, wygrała w Kraśniku

Snajper rzeszowian zdobył gole w swoim stylu, czyli wykazując tak zwanego nosa w polu karnym. Najpierw Resovia po raz już chyba dwudziesty w sezonie wykorzystała stały fragment gry, konkretnie wrzut z autu Wiesława Kozubka.

- Dostałem piłkę na 5 metrze, uderzyłem, bramkarz ratował sytuację, ale gol wpadł.

W drugim przypadku centrował Kamil Walaszczyk. - Dobrze przyjąłem piłkę i też w sumie z bliska wycelowałem w długi róg. Miałem jeszcze dwie setki. Raz niepotrzebnie podawałem, raz uderzenie nie wyszło. Ogólnie na liczbę goli nie narzekam, ale mogło ich być o wiele więcej - oceniał Kamiński

Super okazję po asyście Kamińskiego miał tez Rafał Turczyn, ale nie trafił do pustej bramki.. Stal nie miała odwagi zagrać z Resovią otwartej piłki, szukała okazji w strzałach z dystansu. Najbliżej celu był Filip Drozd, któremu do szczęścia brakło paru centymetrów.

- Baliśmy się otworzyć, bo wiadomo, że Resovia ma sporo atutów w ofensywie - komentował trener Wojciech Stopa.

STAL KRAŚNIK - RESOVIA 0-2 (0-0)

0-1 Kamiński (49), 0-2 Kamiński (74)

STAL: K. Beszczyński - D. Beszczyński, Ręba (78. Bijak, 84. Gołębiowski), Stadnicki, Wojtysiak - Pacek (72. Słoniewski), Drozd, Gutek, Iwanowicz - Dudek (62. Nowak), Dydo.
RESOVIA: Król - Pydych, Kozubek, Baran, Szkolnik (61. Bogacz) - Turczyn (75. Pietrucha), Domoń, Cygnar (67. Fryc), Walaszczyk - Kamiński, Danielak (81. Madeja).
SĘDZIOWAŁ: Jarosław Śledź (Biała Podlaska). ŻÓŁRTE KARTKI: Stadnicki, Iwanowicz - Turczyn, Kozubek. WIDZÓW: 500.