Wczoraj, tak jak w piątek i sobotę, Anna i Grzegorz z Tarnobrzega byli u Kacperka. Chłopiec bardzo tęskni, ciągle płacze i nie rozumie, dlaczego nie może być z rodzicami. Wciąż przeżywa traumatyczne zdarzenie z czwartku, gdy obcy ludzie odebrali go mamie.
MOPR: to nie nasza wina
Wszystko wydarzyło się najpierw w budynku Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, a potem przed nim. Przechodniów zatrzymał przeraźliwy krzyk kobiety, która zalana łzami wbiegła na ulicę, żeby zatarasować przejazd dla samochodu. Nikt nie wiedział, że siedzi w nim 3,5-letni Kacper, który chwilę wcześniej został wyrwany matce z rąk. Na wniosek sądu zrobił to kurator, który, gdy matka stawiała opór, do pomocy wezwał policję.
- Nie mieliśmy z tym zdarzeniem nic wspólnego - zapewnia Wiesława Juda, dyr. MOPR w Tarnobrzegu. - To przypadek, że wszystko stało się tutaj. Zaprosiliśmy panią Annę do nas w celu załatwienia pewnych formalności.
Zrobili nam krzywdę
Decyzje o zabraniu Kacperka rodzicom i umieszczeniu go w placówce opiekuńczo- wychowawczej Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu podjął 20 maja. Rodzice nie przyszli na tę rozprawę, bo jak twierdzą, nie mieli powodu się obawiać, że sąd podejmie tak radykalne kroki.
- Mieliśmy kuratora, ale on nie miał powodów, by wydać tak krzywdzącą opinię - zapewnia pan Grzegorz ojciec Kacperka.
Anna i Grzegorz nie mają ślubu. Żyją skromnie w schludnym 2-pokojowym mieszkanku. Tylko Grzegorz pracuje dorywczo, Anna zajmuje się dzieckiem. Ona dobrze wie, jak to jest nie mieć rodziców, bo mieszkała kiedyś w domu dziecka.
- Jak mogli nam odebrać Kacperka. Jemu niczego nie brakowała, to wielka krzywda - ociera łzy kobieta.
Kacper być może wróci
Sąd nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie chłopca.
- To na razie zarządzenie tymczasowe. Do chwili, gdy zbadamy całą sprawę - mówi Józef Dyl, rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
Wyrok nie ma uzasadnienia, ale jak twierdzi rzecznik, z materiału dowodowego zebranego przez sąd wynika, że matka źle opiekuje się dzieckiem i boi się swojego partnera. Na jakiej postawie wysnuto takie wnioski, pytamy sędziego? Rzekomo, gdy kobieta odwiedziła swoją znajomą, Kacperek łapczywie jadł, a gdy w tym czasie do Anny zadzwonił Grzegorz, kobieta skłamała, że jest na spacerze.
Odebrania dziecka matce na ulicy rzecznik nie chce komentować. - Takie sytuacje są zawsze trudne. Matki zawsze walczą o swoje dzieci - ucina.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?