Rodzice z Nowego Łupkowa walczą o podstawówkę

Przypomnijmy. Rodzice uczniów Szkoły Podstawowej im. prof. Włodzimierza Kunza w Nowym Łupkowie i mieszkańcy 6 miejscowości z obwodu protestują, bo nie godzą się, aby szkołę 6 - klasową przekształcono w 3 - klasową z oddziałami przedszkolnymi. Dla starszych dzieci oznaczałoby to dojazdy do Komańczy.

- Droga dzieci do szkoły wydłuży się nawet do 25 km - ubolewają. - W topograficznie i klimatycznie najtrudniejszym terenie w Bieszczadach zafundowano 9 - latkom chyba najdalsze dojazdy w skali ogólnopolskiej. Dzieci mają spędzać w autobusie do 2 godzin dziennie i przebywać do 10 godzin poza domem - napisali na specjalnie stworzonej stronie internetowej z protestem.

Rodzice uważają, że będzie to miało zły wpływ na zdrowie dzieci. Uważają też, że szkoła w Komańczy nie jest przygotowana na przyjęcie tylu uczniów oraz nie poprawi im jakości nauczania.

Ich argumenty wydały się słuszne kuratorowi oświaty.
- Wydałem negatywną opinię - mówi Jacek Wojtas, podkarpacki kurator oświaty. - Tyle tylko, że wcale nie musiała być ona wiążąca dla gminy.
Rodziców oburzył tryb podejmowania uchwały przez Radę Gminy.
- Nie była ona poprzedzona żadnymi konsultacjami społecznymi - mówi Bożena Gosztyła, prezes stowarzyszenia, które chce przejąć i prowadzić szkołę w Nowym Łupkowie.

- Dlatego złożyliśmy u wojewody skargę na uchwałę. Byliśmy też na spotkaniu. Nic to jednak nie dało. Wobec tego postanowiliśmy interweniować u premiera, który naszą szkołę dobrze zna, bp bywał w niej. Wysłaliśmy pismo do kancelarii.

Mieszkańcy Nowego Łupkowa dowiedzieli się, że premier Donald Tusk będzie gościł w Cisnej na otwarciu Festiwalu Smaków Karpackich "Kremenaros". Postanowili być widoczni. Zdeterminowani stanęli z transparentem przy drodze, którędy przejeżdżał. Premier zatrzymał się. Rodzice jeszcze raz wręczyli mu protest i prośbę o pomoc.

- Znam wasz problem - mówił Donald Tusk, gdy wysłuchał mieszkańców. - Będzie ciężko, ale postaram się wam pomóc. Nie dam wam zrobić krzywdy - zapewniał.

Rodzice chcą, aby szkołę w trybie pilnym przejęło Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Łupkowa i Okolic.

- Najgorsze, że wójt nie chce do tego dopuścić - mówi B. Gosztyła. - A przecież dalibyśmy sobie radę.
Dlaczego wójt jest przeciwny?
- Bo widzę w tym niebezpieczeństwo - tłumaczy Stanisław Bielawka, wójt Komańczy.

- W momencie, kiedy Stowarzyszenie doszłoby do wniosku, że jednak nie jest w stanie prowadzić szkoły, musielibyśmy przyjąć ją z powrotem ze wszystkimi konsekwencjami. To dla nas obciążenie finansowe, a Stowarzyszenie nie poniosłoby żadnej odpowiedzialności.

Wójt mówi "tak" przejęciu szkoły w trybie normalnym, czyli za rok.
- Gdyby wtedy Stowarzyszenie sobie nie poradziło i nie znalazło zastępcy, to szkoła zostałaby po prostu zamknięta - mówi.

S. Bielawka dziwi się, jak rodzice wyliczyli trasę dojazdu.
- Owszem, dzieci musiałyby być dowożone, ale 10 km, a nie 25. Dowóz zapewnia gmina - mówi.

Tłumaczy, że zlikwidowanie klas 4 - 6 spowodowane jest ekonomią.
- To nie ja, a minister edukacji prowadzi nieodpowiedzialną politykę, bo funduje nauczycielom serię podwyżek, a gminy nie stać na finansowanie tego. Nasze wydatki na płace nauczycieli wzrosły o 1,2 mln, a subwencja tylko o 450 tys. zł. Resztę musimy dołożyć z naszego budżetu - denerwuje się.

Pięciu radnych chce zwołania nadzwyczajnej sesji rady gminy. W poniedziałek złożyli taki wniosek.

- Chcemy, by na sesji radni podpisali projekt uchwały odwołującej poprzednią uchwałę dotycząca naszej podstawówki.

Jaki będzie finał? Do tematu wrócimy.
Rodzice już zapowiadają, że będą walczyć o szkołę, jak lwy. Jeśli będzie trzeba, to od września chcą ją okupować.

Szkoła w Nowym Łupkowie skupia uczniów z prawie 1/3 powierzchni gminy Komańcza. Liczy 67 uczniów i 19 przedszkolaków. Problem likwidacji szkól dotyczy na Podkarpaciu 45 placówek, a przekształcenia w mniejsze - 12.